Prof. Gliński: Słowa Komorowskiego o Lechu Kaczyńskim były haniebne. Powinien przeprosić
– Jarosław Kaczyński może podać rękę Bronisławowi Komorowskiemu, ale do tego muszą być odpowiednie okoliczności – stwierdził profesor Piotr Gliński.
Kaczyński: Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata
Kiedy w 2010 roku Bronisław Komorowski został prezydentem, Jarosław Kaczyński wykluczył możliwość współpracy z nim.
– Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata i innych poległych – tłumaczył. – Bo zachowania wobec nich były haniebne, one politycznie i moralnie wykluczają współpracę. Absolutnie wykluczam mój udział we współpracy do czasu jakiejś daleko posuniętej ekspiacji z ich strony – tłumaczył wówczas Kaczyński.
Gliński: Słowa Komorowskiego o Lechu Kaczyńskim były haniebne
O tym, czy przeszło 4 latach możliwe jest nawiązanie współpracy w imię "naprawy państwa" mówił na antenie TVN24 prof. Piotr Gliński.
– Pan prezes Kaczyński ma prawo oceniać polskiego prezydenta. Słowa to jest retoryka polityka, jak najbardziej mieszcząca się w porządku demokratycznym – stwierdził.
Profesor powiedział, że zanim dojdzie do uściśnięcia dłoni przez obu polityków, powinny zaistnieć określone okoliczności. – Na przykład takie jak przeprosiny pana prezydenta Komorowskiego odnoszące się do jego wypowiedzi dotyczących prezydenta Lecha Kaczyńskiego – tłumaczył.
W ocenie prof. Glińskiego, słowa których używał Komorowski były haniebne, a ten nigdy się z nich nie wycofał.
Prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni...
Chodzi o liczne wypowiedzi Komorowskiego, który wybór Lecha Kaczyńskiego na prezydenta skwitował słowami: "szkoda Polski".
Najbardziej bulwersujący był jednak komentarz do sytuacji jaka miała miejsce podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, kiedy w pobliżu prezydenckiej kolumny rozległy się strzały. – Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera – ocenił wówczas Komorowski.
Zastanawiające są także słowa urzędującego prezydenta, które wypowiedział na antenie RMF: "Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni".