24 maja 2015 r. cała Polska w napięciu oczekiwała na wyniki II tury wyborów prezydenckich. Wszystko stało się jasne chwilę po godz. 22:00, kiedy ogłoszono, że Andrzej Duda wygrał z urzędującym prezydentem Bronisławem Komorowskim. Wielu Polaków wiązało i wiąże z prezydenturą Andrzeja Dudy wielkie nadzieje, a on sam w ciągu minionych dwunastu miesięcy skutecznie powiększył kapitał społecznego zaufania, który zbudował w czasie kampanii.
– Od osoby, która była praktycznie nikomu nieznana, Andrzej Duda stał się osobą świetnie rozpoznawalną, dobrze odbieraną, i która wniosła nową jakość polskiej prezydentury, zwłaszcza po wpadkach jego poprzednika. Wyraźnie widać, że nie musimy się za tego prezydenta wstydzić – ocenia dr Piotr Bajda, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Według Piotra Zaremby sondaże pokazują, że Andrzej Duda cieszy się niezwykłą popularnością. – Wygrałby dzisiaj w cuglach wybory z Bronisławem Komorowskim. Teza, że był to kompletnie przypadkowy kandydat, nie sprawdziła się. Nawet, jeśli został wyłoniony z drugiego szeregu, to wskazano na właściwego człowieka – przekonuje publicysta "wSieci".
Profil Andrzeja Dudy na Facebooku ma już prawie pół miliona polubień. Prezydent jest również bardzo aktywny na Twitterze. Po zwycięskich dla PiS wyborach parlamentarnych, Duda znalazł się w centrum sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. – Z punktu widzenia interesów prezydenta było to o tyle niedobre, że o ile w przypadku partii polaryzacja jej służy, to prezydent powinien być bardziej zdystansowany od bieżącej sytuacji politycznej. To sprawiło, że Andrzeja Dudę zaczęto przedstawiać wyłącznie jako człowieka reprezentującego i realizującego czysto PiS-owskie interesy – mówi redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki, podkreślając jednak, że prezydent wyszedł z tej sytuacji "obronną ręką".
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prezydent Andrzej Duda z wizytą w Norwegii. Spotkał się z Polonią