– To jest strajk, który jest zakazany przez sąd. Nie można go było podjąć. To próba rokoszu. To próba, która pokaże czy Polska jest państwem prawa, czy klęka przed terrorem – powiedział prezes LOT-u Rafał Milczarski, który był gościem red. Katarzyny Gójskiej w programie „W Punkt” w Telewizji Republika.
– To jest strajk, który jest zakazany przez sąd. Nie można go było podjąć. To próba rokoszu. To próba, która pokaże czy Polska jest państwem prawa, czy klęka przed terrorem. W gruncie rzeczy chodzi o to, żeby rozwiązać tę sytuację jak najszybciej – podkreślał prezes LOT-u.
– Jest wśród tych osób strajkujących wiele osób, które mają dobre serce, ale zostały zmanipulowane przez przywódców strajku (...) Do każdego legalnego strajku potrzebne jest referendum. Ten strajk nie miał referendum i nie powinien się odbywać. Ludzie, którzy strajkują ślepo uwierzyli, że ten strajk jest legalny – podkreślał gość programu.
Firma, która upadła i powstała
– W firmie LOT nie ma żadnego oszczędzania na bezpieczeństwie – mówił Milczarski. – Każdy człowiek może upaść i odbić się od dna. Każda firma może upaść i odbić się od dna. W firmie LOT było wiele strukturalnych problemów. W przeszłości niektóre osoby czerpały korzyści z różnych schematów – powiedział Milczarski, odpowiadając w ten sposób na zmienną sytuację firmy w przeciągu ostatnich kilku lat.
– Chcemy, żeby LOT był jedną z głównych linii lotniczych w Europie. Prowadziłem w Berlinie własną firmę kolejową. Lubię Niemcy, ale wolę mieć lotnisko CPK między Warszawą a Łodzią. To projekt rozwojowy, którego nie było jeszcze w Polsce na taką skalę.
– Mam apel do strajkujących. Bardzo proszę o kontakt z nami. Mamy otwarte serca. Chcemy was przyjąć do siebie i dojść do porozumienia – apelował prezes LOT-u.
W drugiej części programu wystąpił Piotr Lisiewicz („Gazeta Polska”), który skomentował m. in. wynik PSL-u w wyborach.
– W poprzednich wyborach było 24 proc. dla PSL-u. Obecna sytuacja nie wróży dobrze PSL-owi. Pytanie czy teraz nie będzie poniżej 5 proc…
PSL a ZSL
– Śmieję się z tego nowego PSL-u, bo on był młody 30 lat temu. Obecny PSL wywodzi się ze Związku Młodzieży Wiejskiej. To była przybudówka PZPR-u – stwierdził Lisiewicz.
– Teraz może będzie miesiąc równości w Poznaniu – powiedział publicysta, komentując w ten sposób ponowny wybór Jaśkowiaka na prezydenta.
– Widać było w Poznaniu to samo co w Warszawie. To była mobilizacja twardego elektoratu. Te słowa o szarańczy to była taka mobilizacja. PiS-owi można zarzucić, że nie było takiej mobilizacji twardego elektoratu – kreślił możliwe powody takiej różnicy głosów między kandydatami PiS-u a KO w dużych miastach Piotr Lisiewicz.