W budżecie państwa są pieniądze na sfinansowanie wszystkich obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości - oświadczył na konferencji premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że od 2015 r. roczne dochody budżetu wzrosły o ponad 100 proc. "Każdy, kto twierdzi inaczej, wprowadza naszych drogich rodaków w błąd" - podkreślił szef rządu na konferencji poświęconej stanowi finansów publicznych.
Jak zaznaczył, od 2015 r. roczne dochody budżetu wzrosły o ponad 100 proc., z 290 mld zł w 2015 r., do prawie 595 mld zł w 2023 r., i są w stanie pokryć m.in. wydatki rzędu 100 mld zł rocznie na politykę społeczną.
Zdaniem premiera, budżet jest w znacznie lepszym stanie, niż można byłoby sobie wyobrazić z powodu pandemii, kryzysu energetycznego i wojny na Ukrainie. Według niego strategia "niektórych odłamów opozycji" to "okłamać Polaków, że stan finansów publicznych jest niedobry".
"Widać już strategię części opozycji, aby wykpić się z obietnic wyborczych i znaleźć pretekst, aby ich nie realizować, jeśli przyjdzie im tworzyć rząd" - oświadczył Mateusz Morawiecki.
Jak przekazał premier, między 2015 a 2023 rokiem wpływy z podatku od zysków firm (CIT) wzrosły o 62 mld zł, czyli o 188 proc. do 94,8 mld zł. Przypomniał, że w czasie rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego wpływy z tego podatku spadły z 34,6 mld zł w roku 2008 do 32,9 mld zł w roku 2015.
"Warto wspomnieć, że to wszystko zadziało się przy ogromnej obniżce podatku CIT dla małych i średnich przedsiębiorców z 19 proc. na 9 proc. i wielu innych ulgach podatkowych" - podkreślił szef rządu.
Jak wskazał premier Morawiecki, od 2015 r. dochody budżetu wzrosły o 305 mld zł, czyli o 105 proc., do 594,6 mld zł w roku 2023 - z 289,1 mld zł w roku 2015 i 253,5 mld zł w roku 2008.
Podkreślił, że dzięki zwiększeniu wpływów podatkowych finansowane są programy społeczne wprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Szef rządu przypomniał ponadto, że w czasie gdy PiS przejmowało władzę w roku 2015 luka VAT wynosiła, według danych Komisji Europejskiej, 25 proc. "Co czwarta złotówka za czasów rządów naszych poprzedników lądowała w kieszeniach mafii VAT-owskich" - podkreślił premier.
Jest możliwych bardzo wiele koalicji. My jesteśmy gotowi, aby podjąć współpracę z każdym, komu leży na sercu dobro Polski - powiedział premier.
Szef rządu został zapytany na konferencji w KPRM, czy i z kim rozmawiał o stworzeniu większości parlamentarnej. Premier odparł, że kwestie personalne nie są pierwszorzędne.
"Najważniejsze, żeby powstał rząd, który będzie realizował polską rację stanu, który będzie kontynuował politykę społeczną, a jednocześnie dbał o bezpieczeństwo Polski, a decyzja o powierzeniu misji tworzenia rządu należy do pana prezydenta" - odpowiedział.
W wyborach do Sejmu PiS zdobyło 194 mandaty, KO - 157; Trzecia Droga - 65; Nowa Lewica - 26; Konfederacja - 18.
Premier dziękował też wyborcom za ponad 7,6 miliona głosów na PiS. "Jesteśmy pierwszą partią w historii III Rzeczypospolitej, która trzeci raz z rzędu wygrała wybory i to świadczy też o ogromnym zaufaniu" - powiedział.
"Jednocześnie też ta wygrana, aby była dopełniona, musi zakończyć się jakąś koalicją - taką lub inną koalicją, bo jest możliwych bardzo wiele koalicji. My jesteśmy gotowi, aby podjąć współpracę z każdym, komu leży na sercu dobro Polski" - podkreślił Mateusz Morawiecki.
Konstytucja przewiduje trzy możliwe kroki wyłonienia rządu po wyborach. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera, biorąc pod uwagę, że zaproponowany przez niego rząd, aby uzyskać wotum zaufania, musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm. Wówczas premier i rząd potrzebują bezwzględnej większości głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta, a do wotum zaufania potrzebna jest zwykła większość.
Możliwości koalicyjne PiS sięgają wszędzie tam, gdzie jest dobra wola do współpracy dla Polski, dla kontynuacji spraw społecznych, wzmocnienia bezpieczeństwa, pójścia drogą środka, stabilności i spokoju - mówił premier.
"Raz jeszcze podkreślę, że mamy milion głosów więcej niż kolejna partia w parlamencie, 194 mandaty, kolejna partia 37 czy 38 głosów, mandatów mniej. To naprawdę jest bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę też wszystkie te katastrofy, które nam na głowę spadały" - podkreślił.
Premier zaznaczył, że ugrupowanie liczyło na nieco lepszy wynik, ale "taka jest decyzja narodu polskiego". "My szanujemy tę decyzję" - zapewnił.
"Co z niej ostatecznie się wykluje, to jeszcze zobaczymy. (...) Ja mogę powiedzieć tak, że możliwości koalicyjne Prawa i Sprawiedliwości sięgają wszędzie tam, gdzie jest dobra wola do współpracy dla Polski, dla kontynuacji spraw społecznych w taki sposób, jak my je poukładaliśmy dla wzmocnienia bezpieczeństwa, dla pójścia drogą środka, dla stabilności, dla spokoju, a nie dla różnego rodzaju szaleństw czy odwracania tej polityki społecznej" - ocenił szef rządu.