Prawnik: Przepisy mówią o promowaniu projektów unijnych, a nie samej Unii
– Przepisy nie mówią o promowaniu samej Unii, a o promowaniu konkretnych projektów realizowanych z funduszy Unii Europejskiej – mówił na antenie Telewizji Republika prawnik „Ordo Iuris” Rafał Dorosiński. – W tym przypadku mamy do czynienia z prawną mętną wodą, a kto ma władzę pływa w niej lepiej – stwierdził z kolei adwokat Grzegorz Ksepko.
– Jest to kwestia, której w sposób jednoznaczny zakwalifikować się nie da – ocenił Rafał Dorosiński, prawnik związany z „Ordo Iuris”. Przypomniał iż, strona rządowa mówi, że obowiązek spotu wynikał z uczestnictwa w strukturach UE, natomiast – zdaniem Dorosińskiego – przepisy nie mówią o promowaniu samej Unii, a o promowaniu konkretnych projektów realizowanych z funduszy Unii Europejskiej”. Jako przykład takich projektów podał most wybudowany ze środków unijnych lub „konkretny program stypendialny".
Zdaniem prawnika spot był bardzo ogólny. – Jeżeli uznać, że spot jest przygotowany z myślą o kampanii PO, byłby to poważny uszczerbek na budżecie wyborczym Platformy – podkreślał Dorosiński.
Natomiast Samuel Pereira z Gazety Polskiej Codziennie ocenił, że mamy do czynienia z sytuacją, „kiedy w gorącym okresie wyborczym powstaje szara strefa kampanii, w której ze środków publicznych promuje się jedną, rządzącą opcję polityczną”.
Adwokat Grzegorz Ksepko wtórował opinii Pereiry twierdząc: – W tym przypadku mamy do czynienia z prawną mętną wodą, a kto ma władzę pływa w niej lepiej. Jego zdaniem nie da się przeprowadzić operacji prawnej, która spowoduje, że ten spot uda się podciągnąć pod wydatki kampanii wyborczej PO.
Natomiast Rafał Dorosińki podkreślił też, że istnieją informacje mówiące o tym, że ten spot dało się wyprodukować za wiele mniejsze pieniądze. Jego zdaniem mogłoby to stanowić podstawę do „jakiejś kontroli gospodarności, celowości itp.”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Co ma wspólnego doradca prezydenta ze spotem promującym 10-lecie Polski w UE?