Gościem red. Magdaleny Bałkowiec w programie "Z wiejskiej na gorąco" był poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Lisiecki. – Jeśli chodzi o działania KE i TSUE, nie mam złudzeń co do intencji tych osób. Trzeba przejść nad tym do porządku dziennego. Pan prezydent miał prawo zwlekać i wykorzystał to. Nowelizacja wejdzie w życie – mówił o wczorajszym zamieszaniu dot. nowelizacji ustawy o SN.
TSUE podjął w październiku decyzję o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym. Tym samym, przychylił się wówczas w pełni do wniosku KE w tej sprawie. Trybunał chciał m.in. przywrócenia wysłanych na emeryturę sędziów. Nie była to jednak ostateczna decyzja.
W listopadzie w Luksemburgu odbyła się rozprawa w tej kwestii, na której Polska i KE przedstawiły swoje argumenty w sprawie. KE przekonywała, że niezbędne jest zawieszenie przepisów do czasu wydania ostatecznego wyroku, a Polska argumentowała, że nie ma do tego przesłanek.
W poniedziałek zapadła ostateczna decyzja. Trybunał uwzględnił złożony przez Komisję Europejską wniosek o zastosowanie środków tymczasowych.
W listopadzie polski Sejm przyjął nowelizację ustawy o SN, przewidującą umożliwienie sędziom SN i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy przeszli w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia, powrotu do pełnienia urzędu. Wczoraj podpis pod nią złożył prezydent Andrzej Duda.
– Jeśli chodzi o działania KE i TSUE, nie mam złudzeń co do intencji tych osób. Trzeba przejść nad tym do porządku dziennego. Pan prezydent miał prawo zwlekać i wykorzystał to. Nowelizacja wejdzie w życie – mówił poseł PiS.
– Poczekamy na zmianę składu osobowego Komisji Europejskiej. Wówczas będziemy mogli przystąpić do normalnej rozmowy. Obecne są na tyle zainteresowane przyszłymi wyborami, że chodzi im tylko o utrzymanie posad i własne kariery. Niekoniecznie interesują się rzeczywistością Unii Europejskiej – dodał.
Nowy parlament nie będzie się zajmował sprawą praworządności w Polsce?
– Być może będzie się dalej tym zajmował. Mam jednak nadzieję, że nowy skład podejdzie do tych kwestii bardziej sprawiedliwie. Na razie wyznaje się zasadę "co w Niemczech i Francji wolno, w Polsce nie" – wskazał na motywacją brukselskich urzędników.
– Jest szansa na zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. Nie wiadomo jakie partie wejdą do Parlamentu. Domyślam się, że blok antypisu będzie szedł do tych wyborów z jednym postulatem – mówił o totalnej opozycji.
Konkurencja dla PiS-u
– Konkurencja tylko polepsza jakość działania polityków. Bardzo dobrze, że powstają inne ugrupowania. Jeśli wejdą do Parlamentu, pojawi się możliwość współpracy. Nie boję się konkurencji. Jeśli ktoś ma realny pomysł na Polskę, powinien startować w wyborach. W ostatecznym rozrachunku decydują wyborcy – podsumował poseł Lisiecki.