Ponikiewicz: W Czarnobylu są miejsca, gdzie poziom radioaktywności jest nawet niższy niż w Polsce
– Na pływalni, którą widziałem dzień wcześniej odbywały się zawody, a dzień później została z niej woda. Z tętniącego życiem miasta zamieniło się w miasto duchów. – powiedział, opisując jedną ze swoich wycieczek do Czarnobyla Rafał Ponikiewicz, absolwent Akademii Ekonomicznej w Katowicach.
Dziś mija 30 lat od katastrofy nuklearnej, do której doszło w elektrowni atomowej w Czarnobylu.
Gościem Telewizji Republika był Rafał Ponikiewicz, absolwent Akademii Ekonomicznej w Katowicach, który dwukrotnie odwiedził Czarnobyl. Nasz gość opowiedział m.in. o tym, że jego fascynacja Czarnobylem wzięła się z gier komputerowych, których jest pasjonatem. Akcja jednej z nich toczyła się właśnie w pobliżu miasta Prypeć. – Zaczęło się od gry, gdzie jedna z misji jest ulokowana koło Czarnobyla (...) W skali 1:1 w grze ukazano faktyczne miejsca, które pokazują się w tych częściach miasta. Graficy wykonali kawal dobrej roboty – powiedział Ponikiewicz.
"Strefy tej nadal pilnują żołnierze"
Rafał Ponikiewicz pokazywał w naszym studiu pamiątkowe zdjęcia, które robił podczas podróży do Czarnobyla. Jedno z nich pokazywało puste mieszkania. Przypomniał, że w chwili wybuchu miasto miało około 16 lat. – Było to modelowe miasto państwa sowieckiego, średnia wieku mieszkańców to 26 lat. Po wybuchu strefa wykluczenia była w promieniu 30 kilometrów. W mieście Prypeć było około 15 tysięcy mieszkań, około 50 tysięcy ludzi. Strefy tej nadal pilnują żołnierze. Mieszkania są pustostanami, złodzieje wyciągnęli z nich wszystko, co się dało. Miasto jest w tej chwili całkowicie splądrowane. – powiedział opisując zdjęcie.
Kolejna z fotografii ukazywała maski przeciwgazowe, rozsypane na podłodze. – Maski są dla dzieci, ktoś wyciągnął je ze skrzyni i rozsypał po podłodze. Tego dnia, w ciągu czterech godzin eksmitowano wszystkich mieszkańców. To zdjęcie to zdjęcie-symbol pokazujące jak miasto umarło – dodał.
Gość wyjaśnił, że 200 metrów przed ścianą sarkofagu elektrowni norma radioaktywności przekroczona jest o około 11 punktów. Dodał, że w tej chwili praktycznie każdy, kto chce i ma odpowiedni zasób gotówki i paszport, może odwiedzić Czarnobyl, gdyż biura podróży organizują tzw. "ekstremalne wycieczki". – Autokarem przyjeżdża się do granicy strefy, żołnierze sprawdzają przepustki i paszporty. Po opuszczeniu Czarnobyla sprawdza się napromieniowanie, m.in. sprawdza się buty, czy nie ma w nich napromieniowanych cząsteczek – sprecyzował.
"W Prypeci są miejsca, gdzie są one nawet niższe niż w Polsce"
Rafał Ponikiewicz powiedział, że w tej chwili, w strefie zamkniętej 30 kilometrów powstał swoisty "rezerwat przyrody". – Fauna i flora rozwija się tam świetnie. – ocenił. Dodał jednak, że są też strefy, tzw. rudy i czerwony las, "które są nadal napromieniowane".
Podróżnik jest mieszkańcem Katowic. Badając to miasto dozymetrem, jego licznik wskazał 0,12. – W Prypeci są miejsca, gdzie są one nawet niższe niż w Polsce, np. w Katowicach, czy Warszawie, ale są też miejsca, gdzie promieniowanie jest też dużo wyższe – dodał.
Ponikiewicz powiedział również, że "każde miejsce jest symbolem". – Na pływalni, którą widziałem, dzień wcześniej odbywały się zawody, a dzień później została z niej woda. Z tętniącego życiem miasta, zamieniło się w miasto duchów. – ocenił.
W jego ocenie już w tej chwili mogliby się wprowadzać tam ludzie, bo poziom radioaktywności jest niski, ale uważa on, że jest to nieopłacalne. – Koszt odbudowy miasta byłby ogromny. To miejsce trzeba byłoby jeszcze raz wyposażyć – zakończył.