Polowanie na Morawieckiego, czyli polityczny odwet i próba pisania historii na nowo
Czy Mateusz Morawiecki stanął przed prokuraturą, bo złamał prawo? Nie. Stanął, bo obecna władza, której jedynym programem jest zemsta na PiS, postanowiła urządzić polityczny spektakl. Zarzuty wobec byłego premiera to nic innego jak próba wymazania z pamięci społecznej faktów o chaosie, który w 2020 roku fundowała Polsce ówczesna opozycja. To oni – Donald Tusk i jego środowisko – na siłę blokowali wybory, gdy Polacy potrzebowali stabilnego państwa.
Dzisiaj były premier Mateusz Morawiecki stawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, gdzie postawiono mu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z organizacją wyborów korespondencyjnych w 2020 roku. Morawiecki odmówił składania wyjaśnień, podkreślając, że najpierw musi zapoznać się z aktami sprawy.
Przed prokuraturą przywitały go setki zwolenników, którzy chcieli w ten sposób wyrazić mu wdzięczność za postawę oraz zaangażowanie w czasach pandemii Covid - 19. Uratował wtedy przed upadkiem polską gospodarkę oraz setki tysięcy osób, które przeżyły, bo na czas powstały szpitale polowe, a do służby zdrowia skierowano dodatkowe środki.
-Dlaczego robią to przedstawienie? Skąd te komisje śledcze i nękanie? Bo chcą przykryć swoją wielką nieudolność i partactwo, to, że nie dbają o ludzi. Chcą zobrzydzić Polakom tamtą szlachetną postawę w pandemii. Chcą Polaków podzielić, wykopać rów pomiędzy Polakami
- mówił dzisiaj były premier.
Przypomnijmy, gdy w 2020 roku świat stanął w obliczu pandemii COVID-19, polski rząd musiał podjąć decyzje, które zapewnią zarówno bezpieczeństwo obywateli, jak i zgodność działania państwa z konstytucją. Wybory prezydenckie musiały się odbyć, bo ich brak oznaczałby paraliż państwa.
Rząd Morawieckiego chciał przeprowadzić wybory w sposób bezpieczny – korespondencyjnie. Opozycja początkowo się na to zgadzała. Jednak gdy sondaże pokazały katastrofalne notowania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (2% poparcia), strategia nagle się zmieniła. Dopięli swego, bo na pomóc przyszedł im marszałek Senatu, Tomasz Grodzki, który przetrzymał ustawę tak, aby nie mogła wejść w życie w odpowiednim czasie.
- Miałam w tym swój udział, bo raz, że wywaliłam wybory majowe, ale też doprowadziłam do nowego otwarcia
- chwaliła się potem Małgorzata Kidawa-Błońska.
Polityczne tło oskarżeń
W dzisiejszym programie "Miłosz Kłeczek zaprasza" na antenie Telewizji Republika, redaktor Kłeczek rozmawiał z politykami na temat zarzutów wobec byłego premiera. Padło wiele głosów na temat zarzutów wobec byłego premiera.
Lewica, która wtedy w niczym rządowi nie pomagała, dzisiaj przyłącza się do tych, którzy próbują przedstawiać Morawieckiego jako osobę działającą bezprawnie.
- Sytuacja była skomplikowana, ale gdyby te wybory były przeprowadzone zgodnie z przepisami, nikt by nie miał do niego pretensji. Premier próbował pewne rzeczy robić na skróty
- mądrzył się w programie były europoseł Lewicy, Marek Balt.
Co ciekawe, w krytykę Morawieckiego włączyła się także Konfederacja, której poseł Krzysztof Murawa oskarżył premiera o „zmarnowanie 70 milionów złotych”. Tym samym Konfederacja stanęła ramię w ramię z PO i Lewicą, zapominając, że to rząd PiS walczył o suwerenność Polski w najtrudniejszym momencie pandemii.
- Czy pan premier Morawiecki powinien się dziwić, że niektórzy samorządowcy z KO, Lewicy i PSL nie chcieli z nim współpracować? To było łatwe do przewidzenia i dlatego powinien przeprowadzić te wybory zgodnie ze skuteczną metodą (...). Nie dopełnił obowiązków i 70 milionów zostało zmarnowane. Powinien się trzymać litery prawa, a kto tego nie robił, powinien ponieść konsekwencje
- stwierdził poseł Konfederacji.
Poseł Olga Semeniuk-Patkowska z Prawa i Sprawiedliwości mocno i stanowczo odpowiedziała na te zarzuty.
- Decyzje Morawieckiego w pandemii miały jeden cel: zachowanie ciągłości konstytucyjnej i instytucjonalnej. W czasie pandemii były podejmowane różne decyzje, które miały ratować ludzkie życie
- wyjaśniła posłanka.
Zwróciła też uwagę, że łatwo formułuje się oceny kilka lat po tamtym czasie. O wiele trudniej było działać w czasie, gdy dookoła umierali ludzie, a gospodarka była zagrożona, że upadnie.
- Mądrale i recenzenci czasu w którym siedzieli w domach i oglądali telewizję, a na całym świecie umierały tysiące ludzi. Nie chodzi o polityczną obronę, ale prawną. Jak słucham pana Balta to próbuję sobie wyobrazić sytuację w pandemii, gdyby pan Balt był w rządzie i odpowiadał za pomoc przedsiębiorcom. Dziś mówi, że trzeba było czekać i nic nie robić
– mocno odpowiedziała politykowi Lewicy.
Tusk i Bodnar – bezprawie jako metoda sprawowania władzy
Zarzuty wobec Morawieckiego są kolejnym przykładem anarchii prawnej wprowadzonej przez rząd Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Minister Bodnar siłowo przejął Prokuraturę Krajową, ignorując obowiązujące przepisy i sprzeciw prezydenta. Teraz jego ludzie próbują rozliczać rząd, który w 2020 roku działał zgodnie z konstytucją i w interesie Polaków.
Sprawa Morawieckiego pokazuje, że dzisiejszy rząd nie szanuje demokracji. Polowanie na politycznych przeciwników i próby zamazywania historii są niebezpiecznym precedensem. Premier Morawiecki w 2020 roku robił wszystko, by Polska wyszła z pandemii silniejsza i by wybory odbyły się zgodnie z prawem.
Dziś rozliczają go ci, którzy wówczas torpedowali wszelkie próby normalnego funkcjonowania państwa.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze

Czescy rolnicy protestują na drogach i przejściach granicznych przeciw sprowadzaniu żywności spoza UE