Dziś 13 polskich himalaistów wyruszyło z lotniska w Warszawie na zimową wyprawę na K2. To ostatni niezdobyty ośmiotysięcznik o tej porze roku. Nasi himalaiści do bazy pod "Górą Gór" chcą dotrzeć ok. 10 stycznia.
Kierownikiem technicznym polskiej narodowej wyprawy na K2 jest żywa legenda polskiego himalaizmu, zdobywca Korony Himalajów i Karakorum - Krzysztof Wielicki.
– Znam K2, bo byłem tam od wszystkich stron pięć razy i spędziłem tam więcej niż rok. Wspinam się dłużej niż 40 lat, więc jeśli będę mógł służyć doświadczeniem, a w różnych sytuacjach bywałem w życiu w górach, to może powinienem tam być - mówił już podczas Festiwalul Górskiego im. Andrzeja Zawady w Lądu Zdroju.
– Lecimy do Islamabadu. Tam nastąpi przepakowanie pewnej części rzeczy, ponieważ kilkanaście dni temu wysłaliśmy cargo do Pakistanu. To było około 100 ładunków. Waga? Około dwóch ton - tłumaczył tuż przed odlotem, w rozmowie z RMF FM, kierownik sportowy Janusz Gołąb.
Polacy obrali wariant wejścia południowo-wschodnim filarem, tzw. drogą Basków, inaczej nazywaną również drogą Cesena. – Chodzi o bezpieczeństwo, trudności i długość drogi, a droga Basków jest najkrótsza. Myślimy o niej, a jak będzie, to zdecydujemy na miejscu. Żebrem Abruzzów też się można wspinać, tylko tam są takie dwa nieprzyjemne, 80-metrowe kominy. Wolałbym drogę Basków. Jest bardziej stroma, ale ma stałe nachylenie i jest krótszą drogą - tłumaczył Wielicki.
Zespół do bazy powinien dotrzeć ok. 10 stycznia. Planują założenie czterech obozów pośrednich. Z ostatniego, znajdującego się na na tzw. "Ramieniu" (8000 m n.p.m.) starać się będą atakować szczyt.
– Fajnie by było, gdyby w połowie lutego stały już cztery obozy, i żebyśmy byli już zaaklimatyzowani, żeby przeprowadzić atak szczytowy - tłumaczył Gołąb.