Gościem red. Marcina Bąka w popołudniowym programie Telewizji Republika „Wolne Głosy” był Tadeusz Płużański, historyk i publicysta.
Gość red. Marcina Bąka odniósł się do kolejnych ruchów rosyjskiej propagandy, która usiłuje przedstawić Polskę jako sprawcę II wojny światowej i zbudować jej obraz jako kraju antysemickiego. Według publicysty działania rządu i prezydenta w tej sprawie są wystarczające. Przestrzegł także przed pochopnymi ruchami.
– Dawkuje się te odpowiedzi. Było oświadczenie Mateusza Morawieckiego konsultowane z prezydentem Andrzejem Dudą. Potem była uchwala Sejmu. Wbrew tym krzykom, że wszyscy muszą odpowiadać to zostało przystopowanie, bo nie można odpowiadać na wszystkie głupstwa Putina. – zaznaczył.
Jak zauważył takie działania Rosji mają przynieść korzyści w polityce wewnętrznej i międzynarodowej.
– Coś się szykuje i zapewne na wielu frontach. Ma to przynieść wiele fruktów i wewnętrznych i na arenie międzynarodowej. Putin przestał grać tym, że jest tylko wyzwolicielem, ale teraz mamy Polaków jako tych którzy wywołali II wojnę światową. To nowa jakość. To bardzo niebezpieczne, ale nie można dać się sprowokować. – powiedział Płużański.
Podczas jednej z ostatnich konferencji Sergiej Ławrow, odnosząc się do polskiego stanowiska ws. historycznych kłamstw Kremla stwierdził: „Reakcje polskie były tak ostre, bo oni myślą, że my ich oskarżamy, a bazujemy tylko na nowych danych.”
Do tych słów odniósł się Tadeusz Płużański, który przypomniał, że to Armia Czerwona odgrywała rolę agresora. Jak podkreślił, należy o tym pamiętać zwłaszcza podczas takich rocznic jak ta dzisiejsza – wkroczenia do Warszawy Armii Czerwonej 17 stycznia 1945 roku.
– Zdecydowanie w Warszawie miało miejsce zajęcie tego co zostało. Większych walk wtedy nie było. Armia Czerwona i Ludowe Wojsko Polskie wzięli polską stolicę. Nie może być mowy o wyzwoleniu. Cały aparat represji, czyli bezpiekę, przerzucono na lewy brzeg Wisły. Przypomnijmy, że po tym tzw. wyzwoleniu przyszło od razu kłamstwo, że Warszawa została zdobyta w wyniku wielkich walk. Przyszedł też dekret Bieruta, który był wielką grabieżą warszawskich nieruchomości. – mówił. Płużański.
– Ławrow może czuć się zawiedzony, bo pewnie chciałby odpowiedzi prezydenta. W tej wypowiedzi nie było ani grama prawdy. Nagle coś się znalazło w archiwum. Słuchając Ławrowa mam wątpliwość czy słyszę jego, czy Jana Tomasza Grossa. – ocenił.
Historyk przypomniał również, że mówienie o wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej nie jest uzasadnione także w przypadku obozów koncentracyjnych, które szybko stawały się nowymi miejscami kaźni.
– Jeśli chodzi o KL Auschwitz sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Dla jakiejś części więźniów, która tam jakimś cudem została, może było to wyzwolenie, ale tu też nie było walko o to miejsce. – zaznaczył.
– Zastanówmy się co byłoby, gdyby Stalin nie zatrzymał frontu. Wtedy szereg obozów rzeczywiście zostałoby wyzwolonych, a więźniowe nie musieliby maszerować w marszach śmierci. – wskazywał publicysta.
Tadeusz Płużański podkreśliłł także, że propaganda rosyjska posługuje się mechanizmami znanymi z czasów Związku Radzieckiego.
– Obraz jest jednoznaczny - o wyzwoleniu nie może z być mowy. Najpierw nas wyzwolili w roku 39. potem 44., teraz wyzwalają Gruzję i Ukrainę. To jest to samo kłamstwo poszerzone o element antysemicki, ale to też już w propagandzie bolszewickiej było. Grali elementem antyżydowskim, mimo że sami byli antyżydowscy.