- Przestrzegłbym przed szukaniem sensacji, że XY z pomnika był źródłem bezpieki. Tam wyjdzie wiele rzeczy. Przede wszystkim dla mnie ujawnienie zbioru „Z” pozwoli na lepszą i bardziej obiektywną ocenę lat 80. i 90., ocenę tej zmiany, pokaże wielu zwykłych ludzi, którzy odmawiali współpracy, a nikt im pomnika nie postawił. Gdy słyszymy o obaleniu komuny, to słyszymy 5-6 nazwisk, a to jest nieprawda, bo te 6 nazwisk nic nie było w stanie zrobić - powiedział dziś w programie "Republika Po Południu" płk Piotr Wroński, były oficer służb specjalnych.
"Ujawnienie zbioru zastrzeżonego rozbroi materiały nacisku'
- Ujawnienie katalogu zbioru zastrzeżonego ruszy coś w kierunku kwestii rozliczenia się z przeszłością. Jakieś półtora roku temu napisałem artykuł „Zastrzeżony zbiór haków”, gdzie pokazuję argumenty za odtajnieniem i jestem za odtajnieniem, tylko to powinno stać się w 1990 r. . W tym tekście jest duży fragment dotyczący ochrony kontrwywiadowczej państwa - ujawnienie zbioru „Z” rozbroi ewentualne materiały nacisku – powiedział płk Wroński.
"Pozwoli to na lepsza ocenę lat 80. i 90."
- Przede wszystkim opublikowano w sieci katalog, a nie dokumenty. Wszyscy rzucili się na to, szukając sensacji. Jak ktoś umie to czytać, to znajdzie tam kilka ciekawych rzeczy. Ja dotarłem do jednej sprawy rozpracowania operacyjnego, której nadano kryptonim „Janek”. Ta osoba nie mogła być źródłem, ta osoba była prawdopodobnie kontaktem informacyjnym, a jest to bardzo znana osoba, chociaż to nie Polak. Widać, że były pewne kontakty formalne i nieformalne w czasach PRL i tam można znaleźć ich wiele, ale przede wszystkim ujawnienie zbioru „Z” jest dla historyków – twierdził były oficer służb specjalnych.
- Przestrzegłbym przed szukaniem sensacji, że XY z pomnika był źródłem bezpieki. Tam wyjdzie wiele rzeczy. Przede wszystkim dla mnie ujawnienie zbioru „Z” pozwoli na lepszą i bardziej obiektywną ocenę lat 80. i 90., ocenę tej zmiany, pokaże wielu zwykłych ludzi, którzy odmawiali współpracy, a nikt im pomnika nie postawił. Gdy słyszymy o obaleniu komuny, to słyszymy 5-6 nazwisk, a to jest nieprawda, bo te 6 nazwisk nic nie było w stanie zrobić. To są te setki tysięcy i miliony ludzi, którzy czynnie przeciwstawili się i to tym robotnikom z tych fabryk, potem sprywatyzowanych, należy się cześć, honor i pomnik. Myślę, że zbiór tych materiałów pozwoli na postawienie tego pomnika – powiedział Piotr Wroński.
"Może upaść wiele mitów"
- Może być tam wiele znanych postaci, może upaść wiele mitów – ja tego nie wiem. Tam jest ponad 200 stron katalogu i gdy ktoś umie to czytać, to potrafi to zrozumieć. To naprawdę rozbroi bombę i mity, jakie narosły. Istnienie zbioru zastrzeżonego pozwala na mówienie „uważaj, jest zbiór Z” i tu się tworzy mit. Natomiast, z drugiej strony, jeśli te dokumenty były znane nie tylko u nas, to wówczas nie będzie możliwości wykorzystania tych ludzi – zaznaczył płk Wroński.
"Trzeba było tę bombę rozbroić w 1990 r."
- Od rana jestem atakowany, że jestem za ujawnieniem zbioru „Z”, bo „co to za służby, co ujawniają swoje źródła”. Podawany jest przykład Amerykanów, ale czy Amerykanie zmienili kiedyś jakościowo ustrój, sojusze? Pamiętajmy, że byliśmy w Układzie Warszawskim i zmieniliśmy go jakościowo, nie ilościowo. To jest zmiana jakościowa, przeszliśmy do drugiego obozu – wyjaśniał były oficer służb specjalnych.
- Ja byłem w środku i tu nie chodzi tylko o Rosjan, którzy mieli najpewniej część naszych informacji i danych. Po roku 1990 zamieciono pod dywan np. sprawę mjr. Andrzeja T., który na samym początku UOP poszedł do innej służby i sprzedał wszystko dwóm innym służbom. W okolicach 1989 r. kierownictwo MSW wpadło nagle na pomysł wysyłania niektórych oficerów na służbę w KGB, po której trzeba było wypełnić dokładną ankietę, co się robiło. Mądrzy oficerowie woleli wpadać w alkoholizm niż tam jechać. Z alkoholizmu się można wyleczyć, a od nich nigdy – powiedział gość TV Republika.
- Jest jeszcze jedna sprawa – minęło 30 lat – te źródła w większości nie żyją albo nie działają. Tam jest wiele materiałów jeszcze z lat 60. i 70. Nie zapomnijmy, że tak, jak mamy partnerów w NATO, tak wtedy ta współpraca była wpisana w konstytucję i nie wiem, czy materiały z jakiegokolwiek źródła szły tylko do mnie, czy to nie szło do Moskwy. Tego nie wiem. Z punktu widzenia kontrwywiadowczego, trzeba było w 1990 r. ujawnić to wszystko, rozbroić tę bombę. Obecnie według ustawy ujawniającej zbiór zastrzeżony, do czerwca służby mają prawo przeglądać te dokumenty i decydować, które mają wciąż znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, a które nie. A więc nie wszystko zostanie ujawnione - dodał.