– Jestem znany prawdopodobnie z przestrzeni internetowej. Media interesowały się tym, co ja robię, czyli Alejami Ujazdowski, Szucha, teraz okolicą Sejmu. Protestuję przeciwko tym ludziom, które przez wiele lat mieli zwykłych ludzi gdzieś. Dzisiaj bojówki KOD-u wyszły i są w proteście żeby było jak było, różni celebryci mówili o tym, żeby było jak było. Ja się z tym nie zgadzam, chcę zmian. Demonstruję stojąc. Nazywam się „rzepem KOD-u”. Gdzie oni się nie ruszą, tam jestem z nimi – dzisiejszym gościem w programie „Otwartym Tekstem” był Zygmunt Poziomka, znany z kontrmanifestacji wobec akcji KOD-u i Obywateli RP.
– Pokazuję im co myślę o towarzystwie, że ich nie chcę. Są różne reakcje. Ci ludzie mnie prawdopodobnie znają, bo media społecznościowe to rozprzestrzeniły. Miałem nawet wizyty z Johannesburga, przyjechała pani prezes Polonii, bo mnie tam zobaczyli, że ktoś stoi przy kancelarii premiera – dodaje nasz gość.
Skąd pan Poziomka bierze odwagę by samotnie protestować? – Odwagę biorę z siebie, to moje serce mnie do tego pobudza. Dość siedzenia przed telewizorem i przyglądaniu się temu biernie. Trzeba stanąć naprzeciwko tych ludzi i mówić im to w oczy. Polska jest naszym wspólnym domem, moim, ich i wielu innych, ale to trzeba mówić, my już was nie chcemy. Jeżeli ktoś mówi, że to młodzi ludzie, że to nie są żadne komuchy, trzeba patrzeć skąd towarzystwo wychodzi, co to za ludzie. Moje spotkanie pierwsze, kiedy przechodziłem Szucha, to się im przedstawiłem, jak się nazywam, gdzie pracowałem i co robiłem. To może teraz ja usłyszę z kim mam do czynienia, to usłyszałem, że „chcielibyście nas prześwietlić”. Dlaczego się tego wstydzić? Nie można bać się tego, trzeba wiedzieć z kim rozmawiamy. Tak to każdy może rzucać hasła, ale będąc ukrytym, bo nie wiadomo skąd wychodzi – zauważa Zygmunt Poziomka.
"Powiedziała, że ma trzech Ukraińców i jak się nie zamknę to mnie wywiozą"
Jaki jest cel naszego gościa? – Chce tam być, żeby zaznaczyć, że to nie jest tak, że są tam tylko ludzie zainstalowani w tych namiotach, chociaż teraz została tylko przyczepa, że jest ktoś, kto zgadza się z linią tych, którzy wygrali wybory. Popieram zmiany całym sercem, czekałem 27 lat, żeby nie być przedmiotem, a podmiotem. Jestem robotnikiem, jak komuś się nie podobało, to likwidowano zakład i nikt się nie martwił, co będę robił, co będę jadł. Traktowano nas jak przedmiot. Pracowałem w kopalni „Wujek”. O tych co strzelali mówię mordercy. Pracowałem w „Wujku” w latach 90-tych. To były czasy, gdzie większość patrzyła za chlebem, nie patrzyła na to co się wydarzyło. Tam pracowali różni ludzie. Ciągle zadaję pytanie moim przeciwnikiem na ulicy – czy któryś z bandytów odpowiedział za to, co się stało na kopalni „Wujek”? Ci bandyci odchodzili z honorami. Mówiono o nich jako „ludziach honoru”. To się w głowie nie mieści. Ludzie z KOD-u odpowiadają, że jestem nienormalny. Agresja rodzi agresję, ja często odpowiadam w ten sposób jak ktoś się stuka w głowę, to mówię weź dzięcioła, bo złamiesz palec, będziesz chciał odszkodowanie od ZUS-u, a dzięcioł przewietrzy komórki, ma twardy dziób. Podchodzę do tego z humorem, bo bym się inaczej stresował – stwierdza pan Poziomka.
Niestety wobec naszego gościa pojawiają się groźby. – Gdy oni szarpali barierki to ja do nich krzyczałem „Obywatele Tryzuba do domu”, albo „Komuchy Tryzuba do domu”. Chodzi o pana Kasprzaka. W pewnym momencie jedną panią to tam wkurzyło, a czym oni robili większy hałas, to ja głośniej krzyczałem. Ta pani się nade mną pochyliła i powiedziała, że ma trzech Ukraińców i jak się nie zamknę to mnie wywiozą i ślad po tobie nie zostanie – zakończył Zygmunt Poziomka.