Gościem redaktor Doroty Kani w programie Telewizji Republika "Koniec systemu" był wiceminister klimatu Jacek Ozdoba, Solidarna Polska, który jeszcze jako poseł składał projekt ws. ustawy dotyczącej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i walczył z patologiami w SN.
– Razem z odejście pani prezes Gersdorf mamy do czynienie z zupełnie innym czasie. Mamy obecnie pełniącego obowiązki przesa Sądu Najwyższego, który pełni je w zupełnie innych standardach. Pan profesor Zaradkiewicz jest typowym przykładem prawidłowej postawy sędziego, czyli apolitycznego, merytorycznego, który rozumie, że po 89 roku mamy zupełnie inny system. Nie mamy tej ciągłości w zakresie władzy sądowniczej - ocenił Jacek Ozdoba.
– Nie zgodzę się z tymi, którzy twierdzą, że przed 89 i po 89 wymiar sprawiedliwości to było to samo - zaznaczył.
– Jedna z decyzji, którą podjął pan profesor Zaradkiewicz, zdjęcia tych portretów sędziów Sądu Najwyższego przed 89 rokiem, to jest taka symbolika, ale bardzo ważna, bo mimo to, że w Polsce w 89 kończył się komunizm, później mieliśmy bardzo duży postkomuny. To sądownictwo było zupełnie poza tym wszystkim. Tam w ogóle nie było nawet zalążka III Rzeczypospolitej. Dopiero teraz mamy do czynienia z taką reformą od 2015 roku - mówił wiceminister.
– Czym innym jest nawiązywanie do czasów komunistycznych, a czym innym jeszcze jest takie zwykłe po prostu egzekwowanie prawa i wyciąganie konsekwencji wobec tych sedziów, którzy dopuszczają się deliktu dyscyplinarnego - wyjaśnił rozmówca Doroty Kani.
– Proszę sobie wyobrazić, że w Polsce była grupa, która sama siebie określała nadzwyczajną kastą, była wyłączona z odpowiedzialności - powiedział Jacek Ozdoba.
– Egzekwowanie prawa było prawie niemożliwe, albo znacznie utrudnione, tylko dlatego, że za plecami stali koledzy i stało takie podejście, że sędzia może robić co chce i nie można go pociągnąć do odpowiedzialności. Dzisiaj to się zmieniło - kontynuował.
– Pewne powielanie wzorców, czy akceptowanie przez sędziów wywodzących rodem z PRL-u, zamiast uczyć młodych sędziów etosu takiego dobrego postępowania sędziowskiego, dopuszczano taką formę wręcz patologicznego systemu - mówił wiceminister.
– Musimy chronić wymiar sprawiedliwości przed działalnością polityczną i stąd właśnie była ustawa, która została okrzyknięta kagańcową i spotkała się ona z ogromnym sprzeciwem ponieważ obawiano się, że ten sędzia, który nie przestrzega zasad niepolityczności i twierdzi, że nie podlega konstytucji i nie podlega ustawom, po prostu może przestać być sędzią - dodał Ozdoba.