Jerzy Owsiak przez lata używany był przez postkomunę jako kij bejsbolowy do okładania zwolenników odbudowy Polski niepodległej, wolnej od wpływów uwłaszczonej bezpieki. Wiadomo, nie kochasz Owsiaka, to nie chcesz ratować dzieci – w imię swojego „politycznego”, czyli złego zacietrzewienia. Fakt, iż w tym roku więcej Polaków oglądało film „Pucz” w TVP niż finał WOŚP w TVN, pokazuje, że z maczugi została co najwyżej trzcinka - pisze Piotr Lisiewicz w jutrzejszej "Gazecie Polskiej"
Liczby okazały się bezlitosne. Film „Pucz” w TVP1 obejrzały 3 mln 154 tys. widzów. Finał WOŚP w TVN 2 mln 826 tys. osób. To koniec mitu akcji Owsiaka jako porywającej ogół Polaków. Tak było na początku lat 90., ale dawno się skończyło. Nie oznacza to bynajmniej, że większość Polaków jest przeciwko WOŚP. Wbrew opiniom wielu publicystów kluczowe nie jest też w tej sprawie zaostrzanie się politycznych podziałów. Zadziałał zupełnie inny mechanizm.
Dlaczego tak niewielu Polaków oglądało finał WOŚP? Po prostu okazało się, że w 2017 r. dla większości z nich jest ona średnio interesująca.
Przed tegorocznym finałem Owsiak powiedział, że ponoć są wyniki badań, według których najczęściej wspierają WOŚP wyborcy PiS (w Google nie da się takich wyników odnaleźć). Ale jestem gotów zgodzić się, że spadek znaczenia Owsiaka nie wynika z tego, że znienawidzili go wyborcy partii Jarosława Kaczyńskiego.
Owsiak jako idol i guru zużył się z dwóch powodów – agresywnego udziału w politycznych sporach oraz dorabiania się na WOŚP. Obie te cechy – kłótnia i pazerność – kojarzą się zwykłemu Polakowi, niezależnie od tego, czy popiera PiS, czy PO, właśnie z „nimi”, czyli „politykami” i ich sztampowymi sporami.
Takiego szlachetnego, co to też zbierał do puszek, to my już ostatnio mieliśmy – rozumuje ów zwykły Polak. Tego z kitką, co to demokracji bronił. Potem z tych puszek troszkę kasy szło do jego kieszeni. Identyczny numer jak u Owsiaka. I nawet tłumaczył się równie głupio.
Z tym że to, co politykowi w czasach ostrych podziałów niekoniecznie zaszkodzi, akurat Owsiaka jako broń używaną przeciwko PiS skutecznie neutralizuje. Bo on przez lata swą siłę czerpał przede wszystkim z tego, że spora część Polaków traktowała go jako kogoś więcej niż polityków, gwiazdy czy publicystów.
Teraz część z nich nadal wrzuci datek do puszki na WOŚP, choćby ze względu na dzieciaka, co z nią stoi na zimnie. Inni powiedzą o WOŚP parę dobrych słów, kolejni – w imię pomocy dzieciom – powstrzymają się od mówienia, co myślą o „tym Owsiaku”, u cioci na imieninach (chyba że po kilku głębszych).
(...)
Trzeba przyznać, że przed tegorocznym finałem WOŚP media mainstreamowe zrobiły wiele, by utwierdzić Polaków w przekonaniu, że Owsiak to tylko jeden z małych, skłóconych z innymi gości z telewizora.
Najzabawniejszy dialog w tej kwestii odbył się w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” w TVN. Jej rozmówcą był były premier z PiS Kazimierz Marcinkiewicz.
Olejnik: – Nie wiem, czy słyszał pan, że będzie taka specjalna orkiestra w wydaniu pani premier Szydło i pana ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza…
Marcinkiewicz: – A ona będzie się nazywać specjalna czy narodowa?
Olejnik: – Ale proszę posłuchać, w przeddzień tej pięknej inicjatywy, która jest od tylu lat, najpiękniejszej, która jest w ogóle chyba na świecie organizowana, będzie inicjatywa [zorganizowana] przez telewizję publiczną, Caritas i będą zbierane pieniądze przy pomocy wojska Antoniego Macierewicza dla dzieci… dla rodzin katoli… chrześcijańskich w Syrii. Jeszcze podkreślone – chrześcijańskich!
Marcinkiewicz: – To jest absolutnie chore!
No i maski spadają. Okazuje się, że jednak nie chodzi o pomoc potrzebującym, tylko o to, kto się na tym politycznie reklamuje. Przecież dotąd oficjalna wersja głosiła, że ci, co krytykują WOŚP, a chwalą Caritas, są niegodziwi, bo im więcej szlachetnych zbiórek, tym lepiej.
Tymczasem teraz okazuje się, że jeśli pieniądze zbiera rząd, to Olejnik i Marcinkiewiczowi przeszkadza nawet zbiórka na… Syryjczyków. Szczególnie jeśli ma ona pomóc rodzinom i przyjaciołom mordowanych tam chrześcijan. Bo z syryjskiego chrześcijanina żadnego pożytku nie ma – ani bomby taki nie podłoży, ani europejskich kobiet i dzieci nie „ubogaci”.
(...)
Z kolei prof. Andrzej Rzepliński, spontanicznie i apolitycznie zbierający pieniądze do puszki na ulicach Piotrkowa, był równie autentyczny co oficjele z jego dawnej partii PZPR biorący udział w wykopkach czy wręczający goździki z okazji Dnia Kobiet.
Do tego w przypadku Rzeplińskiego przesadzono z PR-em. Z relacji filmowej na portalu Gazeta.pl wynikało na przykład, że jeszcze parę godzin wcześniej Rzepliński nie wiedział, iż… wybierze się do Piotrkowa. „Rano Róża, moja córka, wybrała właśnie Piotrków” – stwierdził. Zaś spontanicznie obcałowujące go, napotkane przypadkiem na ulicy entuzjastki, niepotrzebnie wygłaszały zdania w stylu: „Jeździmy na wszystkie marsze KOD-owskie”. Akurat na tego typu ściemę Polacy impregnowani są od dziesięcioleci.
Do tego ktoś, kto chodzi z puszką i namawia ludzi do datków, a parę dni wcześniej dostał z Trybunału 320 tys. zł (170 tys. zł odprawy, 150 tys. zł jako ekwiwalent za niewykorzystany urlop) w oczywisty sposób budzi złośliwe komentarze.
Narracja o złych PiS-owcach dzielących Polaków też stała się nieco mniej skuteczna. Bo przecież trudno o bardziej idiotyczne zachowanie niż wyzywanie Antoniego Macierewicza przez Owsiaka przy użyciu licznych wulgaryzmów, w tym tych na „k”, a potem płaczliwe obrażanie się na zwolenników Macierewicza i PiS, że ci źli, agresywni ludzie nie chcą dać na WOŚP. I chcą zwiększać podziały w społeczeństwie!
Dla zwykłego Polaka ktoś, komu plują w twarz, a ten udaje, że deszcz pada, niekoniecznie byłby najbardziej wiarygodny. A jeszcze mniej wiarygodny jest ten, kto ma o to do niego pretensje.
Taktyka wygaszania Owsiaka, czyli niedofinansowywania go przez państwo oraz publiczną TVP, wydaje się w tej sytuacji najrozsądniejsza. Bo wtedy na niekorzyść Owsiaka działa w równym stopniu fakt, że go w TVP nie widać, jak i to, że TVN czy „GW” w ramach walki z PiS widowiskowo go wspierają.
(...)
CAŁOŚĆ CZYTAJ W JUTRZEJSZYM NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "GAZETA POLSKA"