– Przedstawiając instrukcję głosowania PKW mówiła o postawieniu krzyżyka na "każdej karcie". To wprowadziło wielu wyborców w błąd, bo "karty" nie zrozumieli jako karty wyborczej, ale każdej kartki karty do głosowania – mówił w Telewizji Republika Cezary Olejniczak z SLD.
– Było bardzo wiele nieprawidłowości w tych wyborach – ocenił polityk SLD. Olejniczak przyznał, że w gminie Bielawy w powiecie łódzkim głosy były liczone nie w kolejności radni gminy-wójt-radni powiatowi-sejmik, ale w odwrotnej. – Wiem o tym, stamtąd pochodzę – wyjaśnił. Jak dodał, w jego okręgu 20 proc. głosów uznano na nieważne. – Śmiem twierdzić, że to z powodu źle podanych instrukcji głosowania na kartach wyborczych, które de facto były "książeczkami wyborczymi". Wyborcy zamiast jednego krzyżyka przy nazwisku kandydata z jednej listy stawiali po jednym krzyżyku na każdej kartce, co czyniło głosy nieważnymi – powiedział.
Przypomniał, że jego partia przed wyborami apelowała do premier Ewy Kopacz i PKW, by tę instytucję objąć nadzorem, aby nie powtórzyła się "plaga" nieważnych głosów, która opanowała Mazowsze w wyborach w 2010 r. Według oficjalnych danych,w wyborach do Sejmiku Mazowsza cztery lata temu było ponad 14 procent głosów nieważnych. – Niestety w tych wyborach epidemia głosów nieważnych powróciła, ale na skalę całego kraju – powiedział Olejniczak.
– Ustandaryzujmy wybory i lokale wyborcze – apelował polityk. Zaproponował, by w każdej komisji były przeźroczyste urny. Korzystając ze swoich doświadczeń jako obserwatora wyborów w Gruzji, Olejniczak zaproponował powołanie osoby, która cały czas będzie nadzorowała wrzucanie głosów do urny. – Nie może być tak, że z kosza na śmieci z flagą robi się urnę, bo ta się zapchała – mówił polityk.