Przypomnijmy: ponad 15 tys. zł kary ma zapłacić firma, w której pracuje artysta grafik Wojciech Korkuć – dowiedzieli się dziennikarze programu "Alarm", emitowanego na TVP1. Chodzi o billboardy dotyczące reparacji wojennych od Niemiec dla Polski.

Billboardy grafika poświęcone reparacjom wojennym od Niemiec zostały zniszczone w wielu miejscach stolicy. Były na nich napisy w języku angielskim: „Germans murdered milions of Poles and destroyed Poland. Germans you have to pay for it”. 

Skandaliczna sprawa. Pan Korkuć miał zgodę urzędników miejskich na zawieszenie nośnika. Tylko dlatego, że dziennikarka obawiała się, że turyści zobaczą plakat przypominający o braku reparacji za niemieckie zbrodnie., inni urzędnicy dowalili karę za legalnie zawieszony nośnik. https://t.co/4pL4vTHuo7

— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 28 sierpnia 2018

Co powiedział na ten temat sam artysta?

– Sąd niemiecki ukarał Karola Tenderę za to, że chciał głosić prawdę. Mnie też ukarano za głoszenie prawdy. To jest bulwersująca sprawa. To są plakaty, które odnoszą się do bardzo ważnej sprawy. To jest polska racja stanu. Każdy kto uważa, że Polsce nie należą się reparacje za II wojnę światową elementarnie wyklucza się z polskiej wspólnoty.

– Jakie my mamy instrumenty, żeby z tym walczyć, skoro nawet w Warszawie mamy problemy by przebić się z prawdą? Te kłamstwa weszły już w świadomość niektórych ludzi – mówił Korkuć.

– Pani do mnie zadzwoniła oburzona, że te plakaty są po angielsku… Ona postanowiła skontaktować się niektórymi urzędnikami… Za te plakaty ma być sankcja, to próba zamknięcia ust artyście.

– Obecne działania władz Warszawy działają na korzyść sukcesorów III Rzeszy! To jest stawanie po stronie oprawców. To się robi w imię obsesyjnej walki z faszyzmem?! Proponuję zapytać pana Trzaskowskiego jaki ma stosunek do reparacji. To pokaże czy należy do polskiej wspólnoty – mocno zakończył gość red. Marcina Bąka.