Przejdź do treści
Nowe fakty ws. zabójstwa Jaroszewiczów. ZOBACZ!

Śledztwo w sprawie zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów zostało przedłużone do 30 czerwca 2019 roku; do tego czasu został też przedłużony areszt tymczasowy dla wszystkich trzech podejrzanych. Głównemu podejrzanemu postawiono kolejne zarzuty, m.in. zabójstwa innego małżeństwa.

Robert S., Bogusław K. i Marcin B. są podejrzani w sprawie zabójstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji w 1992 roku oraz porwania dla okupu połączonego ze szczególnym udręczeniem 76-letniego biznesmena z Krakowa.

 

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko poinformował we wtorek, że w toku dotychczasowego śledztwa zebrano materiał dowodowy, który pozwolił na uzupełnienie zarzutów postawionych Robertowi S. głównemu podejrzanemu o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów - o kolejne przestępstwa. Są to: zabójstwo małżeństwa na początku 1991 roku w Trójmieście oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w 1993 roku w Izabelinie.

 

"Równolegle ustalono, że podejrzani Robert S. oraz Marcin B. wspólnie i w porozumieniu z inną ustaloną osobą dopuścili się kolejnych rozbojów w tym jednego na terenie Anina, który miał miejsce w styczniu 1994 roku, oraz drugiego w miejscowości Przysucha w sierpniu 1994 roku. Trwają dalsze czynności weryfikacyjne w tym wątku" - zaznaczył Hnatko.

 

Jak ocenił, nie można określić terminu zakończenia całego śledztwa. Prokuratorzy je prowadzący zakładają, że wątki uprowadzenia dla okupu 10-leniego chłopca (zdarzenie ze stycznia 2017 roku) i uprowadzenia krakowskiego biznesmena (zdarzenie z czerwca 2013 roku) zostaną ukończone do 30 czerwca 2019 roku.

 

Zdaniem prokuratury, Dariusz S. i Bogusław K. byli wspólnikami w porwaniu dla okupu połączonym ze szczególnym udręczeniem 76-letniego biznesmena z Krakowa. Bogusław K. jest także podejrzany o uprowadzenie w styczniu 2017 r. 10-letniego chłopca, który został zwolniony po wpłaceniu okupu przez rodzinę.

 

W połowie marca zeszłego roku prokuratura poinformowała, że Dariuszowi S. oraz Marcinowi B. i Robertowi S. postawiono zarzuty zabójstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji oraz rozboju. Prokuratura podała, że informacje na temat zbrodni w warszawskim Aninie pojawiły się właśnie w toku śledztwa dotyczącego porwań dla okupu, w tym 10-letniego chłopca.

 

Jak informowała prokuratura, dwóch podejrzanych przyznało się do zarzutów i podało szczegóły, które nie były podawane w mediach ani na poprzedniej sprawie sądowej, a wskazywały, że byli oni na miejscu zdarzenia i brali w tym udział. Jeden z podejrzanych nie przyznał się, odmówił składania wyjaśnień - poinformowano podczas briefingu 14 marca ub.r. z udziałem prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.

 

Z zebranych dowodów wynika, że podejrzani włamali się do domu byłego premiera i jego żony, obezwładnili ich i brutalnie znęcali się nad nimi. Mieli wspólnie zabić Piotra Jaroszewicza, natomiast jego żonę miał zabić Robert S. Prawdopodobny jest motyw rabunkowy, ale brane są pod uwagę również inne motywy. Sprawcy dostali się do domu przez otwarte okno, wykorzystując drabiny. To nowy szczegół w śledztwie, ponieważ sprawcy zamknęli potem okno od wewnątrz i wyszli z domu drzwiami - poinformowała prokuratura.

 

Podejrzani to członkowie tzw. gangu karateków, powiązanego z mafią pruszkowską, który w latach 1993-95 dokonał kilkudziesięciu wyjątkowo brutalnych napadów rabunkowych w całej Polsce. Dariusz S. przebywa w areszcie śledczym w sprawie porwań, Robert S. - w zakładzie karnym w związku z inną sprawą. Marcin B. został zatrzymany na polecenie prokuratora 12 marca br. i aresztowany. Małżeństwo Jaroszewiczów zamordowano w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w ich willi w warszawskim Aninie.

 

Pierwotnie w sprawie w kwietniu 1994 r. zatrzymano cztery osoby - Krzysztofa R. - "Faszystę", Wacława K. - "Niuńka", Henryka S. - "Sztywnego" i Jana K. - "Krzaczka". Zatrzymani od początku twierdzili, że są niewinni, a prokuratura bezzasadnie przypisuje im zabójstwo Jaroszewiczów. W 1998 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił całą czwórkę z braku dowodów - wnosiła o to nie tylko obrona, ale też oskarżyciel. W 2000 r. wyrok uniewinniający utrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

 

W połowie zeszłego roku do badania zabójstwa Jaroszewiczów powróciła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Wszczęcie śledztwa było możliwe po przekazaniu do prokuratury materiałów dotyczących ujawnienia w mediach uznawanych za zagubione śladów kryminalistycznych ze sprawy dotyczącej tej zbrodni

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ PROGRAM DOROTY KANI O JAROSZEWICZACH:

 

Centrum Prasowe PAP/Telewizja Republika

Wiadomości

Sutyrk zwolniony za poręczeniem. Prokuratura o szczegółach

Trump spotkał się z zagranicznym przywódcą. Nieprzypadkowy wybór

Chaos w nowozelandzkim parlamencie. Podarła ustawę i zatańczyła

Reżim kubański więzi nieletnich. Uznał ich za opozycjonistów

Pierwsza duża gospodarka, która odeszła od węgla

Nowy minister od zdrowia w USA. Antyszczepionkowiec

Gwiazda NBA do Demokratów: "Przegraliście. Siedźcie cicho!"

Aktorka martwi się o Amerykanów, którzy „nie mają możliwości ucieczki"

Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.

Gembicka: Tusk pręży muskuły i mówi, że nie wpuści migrantów, a za plecami Polaków zgadza się na wszystko

Ujawniamy! To im Sutryk zafundował studia. ZOBACZ!

Nitras wzywa imienia Jezus na wieść o zatrzymaniu Sutryka

Mocny komentarz Obajtka ws. wyników Orlenu: to niszczenie naszego narodowego koncernu

Motoryzacyjna pamiątka po wojnie znaleziona pod ziemią

Kwiecień: nie ma inwestycji, nie ma programów, wszystko stoi!

Najnowsze

Sutyrk zwolniony za poręczeniem. Prokuratura o szczegółach

Pierwsza duża gospodarka, która odeszła od węgla

Nowy minister od zdrowia w USA. Antyszczepionkowiec

Gwiazda NBA do Demokratów: "Przegraliście. Siedźcie cicho!"

Aktorka martwi się o Amerykanów, którzy „nie mają możliwości ucieczki"

Trump spotkał się z zagranicznym przywódcą. Nieprzypadkowy wybór

Chaos w nowozelandzkim parlamencie. Podarła ustawę i zatańczyła

Reżim kubański więzi nieletnich. Uznał ich za opozycjonistów