Obrażenia Magdaleny Żuk wskazują, że sama nie wyskoczyła z okna, lecz jej ciało mogło zostać wyrzucone. To opinia detektywa, któremu "Interwencja" pokazała wyniki badania tomograficznego ciała Polki, do których dotarła.
Dziennikarzom udało się również ustalić, że telefon Żuk pierwszego dnia jej pobytu w Egipcie logował się aż 20 km od brzegu, co oznaczałoby, że trafiła na łódź lub jacht.
Mijają 2 lata od tajemniczej śmierci polskiej turystki w Egipcie – Magdaleny Żuk. W maju 2017 r. kobieta samotnie wyjechała na tygodniowy turnus, z którego już nie wróciła. W sprawie jest cały czas więcej pytań niż odpowiedzi, jednak dziennikarzom "Interwencji" udało się nieoficjalnie ustalić, iż istnieje prawdopodobieństwo, że Polka mogła paść ofiarą handlarzy ludźmi.
"Interwencji" udało się dotrzeć do wyników badania tomografem komputerowym przeprowadzonego po tym, jak Magdalena Żuk rzekomo usiłowała popełnić samobójstwo. Zdaniem eksperta charakter obrażeń może wskazywać na to, że kobieta w trakcie upadku była nieprzytomna. Obrażenia wystąpiły bowiem tylko po jednej stronie ciała.