– Należę do tych, którzy uważają, że jeśli dojdzie do ataku Rosji na Litwę, Łotwę, Estonię, czy w końcu na Polskę, to NATO zdecyduje o zastosowaniu artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego – mówił w Telewizji Republika Jerzy Maria Nowak, b. ambasador Polski przy NATO.
Artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego głosi, że atak na dowolne państwo należące do NATO równa się atakowi na cały Sojusz i każdy z sojuszników powinien podjąć niezbędne kroki, by przyjść z pomocą zaatakowanemu.
– W przypadku ataku Rosji na nasz kraj, będziemy mieli obowiązek wytrzymać 4-5 dni, aż dotrze tu wsparcie ze strony Sojuszu – mówił Nowak.
Jak tłumaczył, o ile jakiś czas temu dowództwo NATO nie traktowało serio zagrożenia rosyjskiego, o tyle dziś już opracowuje plany na wypadek rozlania się wojny rosyjsko-ukraińskiej na państwa sojusznicze. – Część tych planów zostanie ujawniona na zaplanowanym na początek września szczycie NATO w walijskim mieście Newport – powiedział.
Jak twierdzi, Sojusz będzie dążył do wzmocnienia swojej obecności wojskowej u naszych granic. - Na wypadek inwazji Polska zostanie uzbrojona w systemy przeciwrakietowe, rakiety "Patriot", NATO przyjmie plany ewentualnościowe, w myśl których w razie czego skierowana tu zostanie eskadra myśliwców z baz w południowych Niemczech. My sami z kolei musimy zmodernizować magazyny materiałowo-paliwowe, by wsparcie to łatwiej nam było przyjąć – wyjaśniał dyplomata.
Jak dodał, ważne, by na walijskim szczycie Sojusz przedstawił plany działań wobec wojny hybrydowej, czyli zupełnie nowego rodzaju działań zbrojnych, uskutecznianych przez Rosję na Ukrainie.
Pytany, czy NATO jest gotowe poświęcić Ukrainę, Nowak odpowiedział: "Nie można mówić o poświęceniu, w przypadku, gdy Ukraina nie jest "nasza". Jestem jednak przekonany, że takie państwa jak USA, Wielka Brytania i Rumunia na otwartą inwazję Rosji na Ukrainę odpowie interwencją zbrojną".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: