Kłamstwo ma krótkie nogi, choć w przypadku ministrów rządu koalicji 13 grudnia kłamstwo to ich główna broń w komunikacji z obywatelami. Tym razem minister edukacji Barbara Nowacka, by zohydzić Polakom kościół i religię, powiedziała następujące słowa: „Jeżeli dziecko ma więcej religii niż biologii, chemii, geografii razem wziętych, to coś w procesie edukacyjnym idzie nie tak”.
Nowacka stwierdziła w rozmowie z TVP Info, że ma „założenie i plan” zmniejszenia liczby lekcji religii od początku roku szkolnego 2025/2026, choć sprzeciwiają się temu politycy koalicyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego. „Ja wiem, że się w PSL ten projekt, tak jak wiele innych, nie podoba i próbują go wyhamować” – przyznała. „Dziecko musi mieć więcej przedmiotów, które dają wiedzę, niż zajęć formatywnych” – oceniła. I dodała:
„Jeżeli dziecko ma więcej religii niż biologii, chemii, geografii razem wziętych, to coś w procesie edukacyjnym idzie nie tak”.
Każdy kto ma dzieci, które uczęszczają do szkoły podstawowej lub średniej dobrze wie, że słowa Nowackiej to nic innego jak kłamstwo. I to w rodzaju najbardziej podłej natury. Religii w szkołach jest / było 2 godziny w tygodniu (po 45 minut każda godzina lekcyjna). By było tak jak mówi Nowacka, dziecko musiałoby mieć mniej niż po pół godziny biologii, chemii i geografii w tygodniu. Chyba, że według resortu 2x45 to więcej niż 3x45 – to wskazywałoby, że w czyimś procesie edukacji rzeczywiście coś poszło nie tak.
Dowalanie Kościołowi na razie idzie powoli, trwa sprawdzanie gruntu, na ile mogą sobie pozwolić rządzący. Bo wiedzą dobrze, że Polska to kraj chrześcijański, ludzie – nawet Ci mało praktykujący – są mocno przywiązani do tradycji wyrosłej z katolickiej nauki społecznej, dekalogu etc. To w nas, Polakach nadal jest silnym bodźcem do codziennego życia. Dlatego tak łatwo nie pójdzie opiłowanie katolików.