Samochód z Polskiego Komitetu Olimpijskiego za ponad 300 tys. zł, pensja w związku wioślarskim, której nie chce ujawnić, ok. 40 tys. zł miesięcznie z Fundacji Polskiego Sportu i wypłata w urzędzie miasta - takie korzyści miałby czerpać wiceprezes PKOl Adam Korol - kolega ministra sportu Sławomira Nitrasa - który chciałby zająć fotel szefa Komitetu...
Pamiętamy, jak minister Nitras zarzucał prezesowi PKOl Piesiewiczowi brak transparentności. W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa Komitetu, podczas której przedstawiono dokumenty związane z igrzyskami. Czas rozliczeń i walka o wpływy w PKOl związana jest z Letnimi Igrzyskami Olimpijskimi, podczas których fatalnie wypadli polscy olimpijczycy. Po tym z szarżą ruszył Nitras, atakując prezesa Komitetu. Konflikt trwa już kilka miesięcy.
Największym echem odbiła się jednak informacja, że Polski Komitet Olimpijski pozwie ministra.
- Na ręce pana Nitrasa złożyliśmy wezwanie do zaprzestania naruszeń i do opublikowania przeprosin. Do dnia dzisiejszego to nie nastąpiło, a termin minął, w związku z tym w najbliższych dniach najpewniej zostanie złożony pozew
- przekazał mec. Piotr Ciszewski.
"W ponad stuletniej historii Polskiego Komitetu Olimpijskiego nikt tak nie zdewastował jego autorytetu jak obecny prezes. Tylko pełna transparentność może uruchomić proces naprawy"
- odpowiedział na portalu X Nitras.
Kolega ministra opływa w luksusy za publiczne pieniądze
Okazuje się, że chrapkę na zajęcie miejsca Piesiewicza ma Adam Korol, który formalnie nie należał do partii, ale od lat jest związany ze środowiskiem PO. W 2010 i 2015 roku, jako utytułowany sportowiec i medalista olimpijski, był członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego przed wyborami prezydenckimi. Gdy Donald Tusk wyjechał do Brukseli, a zastąpiła go na stanowisku premiera Ewa Kopacz, ten został ministrem sportu. Co ciekawe, w tym samym roku obecny wiceszef PKOl wystartował w wyborach parlamentarnych, z pierwszego miejsca na liście PO w okręgu gdańskim, zdobywając mandat poselski.
Korol to czterokrotny mistrz świata w wioślarstwie i mistrz olimpijski z Pekinu, który łączy sport i politykę. Na początku grudnia 2019 roku został nowym dyrektorem Biura Prezydenta ds. Sportu w Gdańsku, w 2021 został prezesem Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, a od 2023 roku jest wiceprezesem PKOl.
Wiceprezes PKOl na bakier z transparentnością
Pełniąc funkcję wiceszefa PKOl, został też na 10 miesięcy prezesem Fundacji Polskiego Sportu.
- W 2023 roku, jako mistrzowi olimpijskiemu i szefowi bardzo dobrze działającego związku sportowego, została zaproponowana mi funkcja prezesa Fundacji Polskiego Sportu, która działa przy PKOl. Za swoją pracę, która wymagała dużego zaangażowania i odpowiedzialności za podejmowane decyzje, otrzymywałem wynagrodzenie
- przekazał "Republice" Korol.
I kontynuuje: "jako prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, pobieram wynagrodzenie. Na funkcję prezesa zostałem wybrany przez środowisko wioślarskie. Zarządzanie dużą organizacją sportową, której sportowcy regularnie zdobywają medale najważniejszych imprez rangi mistrzowskiej jest moją pracą i za swoją pracę pobieram wynagrodzenie".
W fundacji - jak ustaliliśmy nieoficjalnie - wystawiał faktury na ponad 40 tys. zł. Korol, którego kolega - minister Nitras tak dba o transparentność, nie chciał nam ujawnić ile zarabia jako prezes w związku wioślarskim. Można szacować, że nie jest to mniej niż 30 tys. zł. Do tego dochodzi pensja w urzędzie miasta u prezydent Aleksandry Dulkiewicz, która wynosi około 10 tys. zł.
Nie było zgody PKOl na korzystanie z auta w celach prywatnych
Jak ustaliła "Republika", kolega ministra Nitrasa dostał od PKOl też do użytkowania nową toyotę land cruiser zakupioną w 2023 roku, która jest warta około 300-400 tys. zł. Do czasu złożenia przez niego rezygnacji z kierowania Fundacją Polskiego Sportu, to PKOl pokrywał koszty paliwa na podstawie przedstawionych faktur fundacji.
"Koszty eksploatacji auta pokrywa PKOl. Benzynę pokrywał PKOl do momentu pełnienia przez Adama Korola funkcji Prezesa Fundacji Polskiego Sportu"
- przekazało nam biuro komunikacji Komitetu. Zapytaliśmy, czy wiceprezes Korol może korzystać z luksusowej terenowej toyoty w celach prywatnych. Odpowiedź brzmiała: "PKOl nie udzielał takiej zgody, ponieważ Pan Adam Korol się o nią nie zwracał".
Wątpliwe jednak, że wiceszef nie korzysta z takiego auta do prywatnych celów. Jak wyjaśnia nam Korol: "Koszt paliwa pokrywam z własnych środków".
Czy mając do dyspozycji tak luksusowe służbowe auto, wiceprezes PKOl przyjeżdża do Warszawy do pracy?
- Uczestniczę w każdym posiedzeniu zarządu i prezydium PKOl. Zarówno uczestnictwo stacjonarne, jak i online jest jest dopuszczalne i korzystam z obu form w zależności od tego, na ile pozwalają mi na to moje obowiązki zawodowe
- twierdzi Korol.
Jak ustaliliśmy w PKOl, na spotkaniach Prezydium Zarządu PKOl, Korol osobiście był tylko raz, natomiast na zebraniach zarządu trzykrotnie. Często brał udział właśnie w formie online, zdarzało się też nieobecności.
Na nasze pytania nie odpowiedział Urząd Miasta Gdańska, w którym zatrudniony jest również Korol, na stanowisku dyrektora w biurze ds. sportu. Zapytaliśmy ile zarabia tam były medalista olimpijski, a także czy organizacje, w których jest we władzach, dostają jakieś zlecenia z miasta.
Źródło: Republika