– Przy reklamach Amber Gold byli politycy Platformy Obywatelskiej z Gdańska, więc ludzie mieli prawo sądzić, że firma jest prześwietlona przez wszystkie możliwe służby. A tu okazało się, że te służby rządów Donalda Tuska to była jedna wielka atrapa – podkreśla w rozmowie z Magdaleną Złotnicką poseł Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Wassermann, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold.
Małgorzata Wassermann mówiła m.in. o przesłuchaniu byłej prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzaty Krasnodębskiej oraz wiceprezesa Jarosława Króla. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta nie zrobił nic w tej sprawie. Nie tylko na początku zlekceważył zawiadomienie szefa KNF z prośbą, aby zwrócił uwagę UOKiK na tę firmę. Kiedy rok później UOKiK zdecydował się wszcząć postępowanie wyjaśniające w sprawie Amber Gold, szło ono bardzo opornie, a zakończyło się w sposób niebywały. W momencie, gdy ogłoszono upadłość, a Marcin P. był w kręgu zainteresowania organów ścigania, cała Polskamówiła, że to wielki przekręt, a ludzie nie odzyskają pieniędzy, UOKiK wydał postanowienie o zakończeniu tego postępowania. Pojawiło się stwierdzenie, że to jest firma działająca legalnie, a umowy są zgodne z prawem wykonywane
(...)Miałam nieodparte wrażenie, że sugerowały one, że mamy do czynienia z bankiem, z lokatą, która jest gwarantowana. Dla mnie, dla prawnika, pojawiłoby się pytanie: przez kogo gwarantowane. Ale wiele osób w Polsce nie ma wykształcenia prawniczego. Gdy widzi się tę reklamę, a do tego proszę nałożyć rozmach tej firmy, to u przeciętnego Polaka mogło pojawić się wrażenie, że skoro funkcjonuje dwa lata, to wszystko jest dobrze