Mateusz Morawiecki w Telewizji Republika: „Chciałem ratować demokrację”

Były premier Mateusz Morawiecki stanął przed absurdalnymi oskarżeniami o przekroczenie uprawnień. Sam ocenia sytuację wprost: ratowałem demokrację. W czasach pandemii podjął decyzję o organizacji wyborów korespondencyjnych – teraz prokuratura Adama Bodnara chce za to jego głowy. W rozmowie z red. Danutą Holecką, były premier nie owijał w bawełnę. - Bez wyborów nie ma demokracji, a oni chcieli je zablokować. To kto tu działał wbrew państwu? – pyta.
W tle galopująca inflacja, drożyzna i unijny pakt migracyjny, o których rząd Donalda Tuska woli milczeć. "Koalicja 13 grudnia" robi wszystko, aby ukryć popełniane błędy. Z braku pomysłów na rządzenie, włączyła wyższy bieg w prześladowaniu opozycji.
Mateusz Morawiecki, były premier i przewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, był gościem programu „Gość Dzisiaj” w Telewizji Republika, gdzie w rozmowie z red. Danutą Holecką odniósł się do przedstawionego mu zarzutu przekroczenia uprawnień.
Prokuratura postawiła go w stan oskarżenia za działania podjęte w czasie pandemii COVID-19, gdy jako ówczesny premier przygotowywał wybory prezydenckie w trybie korespondencyjnym. Morawiecki stanowczo odrzuca oskarżenia, podkreślając, że działał w obronie demokracji i interesu państwa.
Absurdalne oskarżenie – zarzut za organizację wyborów
Podczas rozmowy były premier podkreślił, że nie ma demokracji bez wyborów, a działania, które podejmował w 2020 roku, miały na celu uniknięcie paraliżu państwa.
- Zarzut dotyczy tego, że chciałem, aby wybory prezydenckie się odbyły. Szanowni Państwo, czymże innym są wybory, jak nie sercem i sednem demokracji? Przecież nie ma demokracji bez wyborów! Czyli oni chcieliby, żebym co? Nie przeprowadzał tych wyborów? Żebym był dyktatorem i żeby wybory się nie odbyły? No to przecież jest absurd jakiś
– podkreślił Morawiecki.
Były premier zwrócił uwagę, że zgodnie z Konstytucją RP wybory prezydenckie miały się odbyć w ścisłych ramach czasowych, a ich organizacja była jego obowiązkiem wynikającym z postanowienia marszałka Sejmu. Podkreślił, że decyzja o wyborach korespondencyjnych była zgodna z ustawą COVID-ową oraz rozwiązaniami stosowanymi w wielu krajach, takich jak Niemcy, Stany Zjednoczone czy Kanada.
Polityczna gra ówczesnej opozycji
Morawiecki przypomniał, że opozycja dążyła do unieważnienia wyborów, nie kierując się dobrem państwa, lecz kalkulacją polityczną. Ich celem było podmienienia kandydata, który w badaniach sondażowych szorował po dnie.
- Opozycja dokładnie tydzień wcześniej głosowała za wyborami korespondencyjnymi, co mogło obejmować 12 milionów osób. To jest naprawdę ogromna liczba. A później, gdy zobaczyli, że ich kandydatka Małgorzata Kidawa-Błońska nie ma szans, zmienili strategię i postanowili te wybory zablokować
– wyjaśnił były premier.
Morawiecki podkreślił, że doprowadzenie do zmiany kandydata KO było celem politycznym opozycji, która nie liczyła się ani z Konstytucją, ani ze zdrowiem obywateli. Przypomniał również, że przedstawiciele Platformy Obywatelskiej w tamtym czasie straszyli społeczeństwo „zabójczymi kopertami”, choć eksperci medyczni szybko obalili te teorie.
Realne problemy Polaków – rosnące ceny i kryzys migracyjny
Podczas rozmowy w studiu Telewizji republika, były premier zwrócił uwagę, że obecna władza próbuje odwrócić uwagę od prawdziwych problemów, takich jak galopująca inflacja i kryzys migracyjny.
- Zamiast zajmować się prawdziwymi problemami Polaków – gwałtownie rosnącymi cenami energii, czynszów i żywności – rządzący wolą urządzać polityczne teatrzyki. Przecież masło ma być po 12 zł na Wielkanoc, a ceny warzyw rosną w tempie dwucyfrowym! A oni wolą tropić rzekome przekroczenie uprawnień
– mówił Morawiecki.
Były premier nawiązał także do sytuacji na polsko-niemieckiej granicy oraz ostrzegł przed przed konsekwencjami zaakceptowania przez rząd Donalda Tuska unijnego paktu migracyjnego. Zgodnie z jego zapisami, a także "konwencją dublińską", od 1 marca możliwe będzie odsyłanie przez Niemców dużych ilości migrantów do Polski.
- Jesteśmy dziś w sytuacji, w której Polska pod rządami obecnego premiera przyjęła pakt migracyjny. Niemcy już teraz odsyłają do nas migrantów, a polski rząd nie podejmuje żadnych realnych działań. Gdzie są kontrole na granicy? Dlaczego pozwalamy na to, by problem, który stworzyła niemiecka polityka migracyjna, spadał na Polaków?
– pytał Morawiecki.
„Nie dam się zastraszyć”
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że pomimo absurdalnych zarzutów pozostaje spokojny i zamierza bronić swoich decyzji w sądzie.
- Zobaczymy, jak to będzie. Jestem dość waleczny i w różnych sytuacjach życiowych potrafiłem sobie poradzić. I z tym sobie poradzimy
– podsumował Morawiecki.
W rozmowie pojawił się także temat Orlenu i jego polityki inwestycyjnej. Były premier skrytykował obecną ekipę rządzącą za brak działań w kwestii ekspansji spółki i rezygnację z przejęcia nowych stacji benzynowych w Niemczech, co uznał za „przepuszczenie ogromnej szansy”.
Rozmowa w Telewizji Republika uwidoczniła, że sprawa zarzutów wobec Mateusza Morawieckiego jest nie tylko kwestią prawną, ale i elementem większej gry politycznej.
Były premier stanowczo odpiera oskarżenia i podkreśla, że jego działania były podyktowane troską o demokrację i interes Polski. W jego ocenie obecny rząd, zamiast zajmować się rzeczywistymi problemami obywateli, skupia się na atakowaniu politycznych przeciwników.
Źródło: Republika
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X