Liziniewicz: Platforma nie wierzy w wyborcze zwycięstwo. To walka o drugie miejsce
Gościem redaktora Adriana Stankowskiego w programie Telewizji Republika "Republika po południu" był publicysta "Gazety Polskiej" Jacek Liziniewicz. - W tym momencie Rafał Trzaskowski musi walczyć o elektorat nie z Prawem i Sprawiedliwością, ale głównie ze swoimi konkurentami w opozycji - ocenił w programie.
– Jakie będzie tym razem tempo prac Senatu? Bo z jednej strony Rafał Trzaskowski, Platforma Obywatelska musi pozbierać podpisy, więc raczej w jej interesie, jest szybki postęp prac. Ale z drugiej strony jak na razie się nie bardzo śpieszy, a po drugie mam takie wrażenie, że tempo prac będzie zależeć od notowań Rafała Trzaskowskiego - zaczął Adrian Stankowski
– Wydaje się, że jednak kluczowym czynnikiem jest to, że Platforma Obywatelska chce grać na czas. Im dłużej kampania potrwa, tym dla niej lepiej. W tym momencie wydaje się, że będzie dążyć do tego, żeby raczej opóźnić przyjmowanie tej ustawy, przyjąć ją pewnie dopiero w przyszłym tygodniu. Zresztą tak już to zapowiadali. Oczywiście to są tylko niuanse, ponieważ wydaje się, że Rafał Trzaskowski tak czy siak zbierze 100 tysięcy podpisów, wydaje się, że już nawet je zbiera mimo, że jest to nielegalne, ale taka jest Platforma Obywatelska, że nie przejmuje się tym, co jest legalne a co nielegalne, tylko robi swoje i łamie prawo - mówił Jacek Liziniewicz.
– Sądzę, że odpowiadając tak wprost na pytanie, myślę że przyszły tydzień, może trochę później, Senat się tą ustawą zajmie - dodał.
– W tym momencie Rafał Trzaskowski musi walczyć o elektorat nie z Prawem i Sprawiedliwością, ale głównie ze swoimi konkurentami w opozycji. Teraz stara się trochę punktować i stać się tym liderem antypisu z prostej przyczyny. To jest tak, że nie dlatego Platforma Obywatelska zmieniła Kidawę-Błońską, że nie wierzyła w jej zwycięstwa, ale dlatego, że pachniało tam kompromitacja i zajęciem piątego miejsca za Krzysztofem Bosakiem i to był cały problem, bo chyba Platforma Obywatelska ani w listopadzie zeszłego roku, ani dzisiaj nie wierzy w to, że może wygrać wybory prezydenckie z prezydentem Andrzejem Dudą. Chodzi o to, żeby zająć drugie miejsce, więc ten bagaż ideologiczny paradoksalnie może się przydać, żeby tutaj walczyć o głosy lewicy i dobić Roberta Biedronia - ocenił publicysta.
– W przeciwieństwie do polityków Lewicy Rafał Trzaskowski rzeczywiście prowadził ostrą, ideologiczną politykę w Warszawie. Co znowu jest tylko takie pociągające dla elektoratu wielkomiejskiego, który wydaje się, że jakoś tak pozytywnie reaguje na lekcje masturbacji w podstawówce, ale dla takiego zwykłego Kowalskiego w terenie nie jest to akurat to, czego oczekiwałby on od prezydenta Polski - ocenił Liziniewicz.