Gośćmi redaktora Wojciecha Kościaka w programie Telewizji Republika "Republika po południu" byli Paweł Lisiecki, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz Władysław Teofil Bartoszewski, polityk PSL, którzy w programie skomentowali otwarty list byłych ambasadorów do Donalda Trumpa.
23 byłych dyplomatów związanych z PO i SLD, zrzeszonych w Konferencji Ambasadorów RP. W liście do prezydenta USA określają Polskę jako "konia trojańskiego", który szkodzi sobie i państwom sojuszniczym.
– Nie znam demokratycznego państwa, w którym byli urzędnicy tak szkalowaliby własny kraj. To jest zachowanie haniebne. Ci, którzy podpisali się pod tym listem, tym samym wyłączyli się z kręgu osób, które mają w życiu publicznym honor - powiedział wicepremier i szef resortu nauki Jarosław Gowin w Polskim Radiu 24.
– Czy uważa pan, że na sygnatariuszy tego listu, jest miejsce w polityce, czy podpisałby się pan słowami premiera Gowina? - zapytał prowadzący.
– Nie przesadzajmy, pan premier Gowin przesadził w tej ocenie. Przeczytałem ten list, jest bardzo długi, bardzo historyczny i z absolutną większością z tego co w tym liście jest, mogę się zgodzić - powiedział Władysław Teofil Bartoszewski.
– Absolutnie zgadzam się z tym, że niszczone jest niezawisłe sądownictwo i trójpodział władzy. Co do tego nie mam wątpliwości - dodał.
– Trzeba powiedzieć, że to są ludzie wielce zasłużeni dla tego kraju i bardzo dużo dobrego zrobili pracując w służbie dyplomatycznej - ocenił polityk PSL.
– Tego listu w moim przekonaniu być nie powinno - stwierdził Paweł Lisiecki.
– Czy te osoby powinny funkcjonować w polskiej polityce? Tak naprawdę zawsze określają to wyborcy, to oni decydują czy dana formacja ma przedstawicieli w Sejmie - ocenił poseł PiS.
– Biorąc pod uwagę sytuację tych osób, są to byli ambasadorzy, więc nie dziwię się, że obecny kierunek im nie pasuje. Są były ambasadorami i mam nadzieję, że tak już pozostanie - dodał.