Gościem Aleksandra Wierzejskiego w poranku Telewizji Republika był Paweł Lisiecki, poseł PiS. W programie wypowiedział się na temat afery reprywatyzacyjnej - ,,Skala złodziejstwa była bardzo duża. Przyzwolenie ze strony władz miasta, szczególnie w latach 2010-2014 było ogromne. Dlatego komisja ma tak wiele pracy\'\' - ocenił
Czy pana zdaniem wyborcy nie pamiętają już PO?
Myślę, że wyborcy doskonale pamiętają rządy Platformy Obywatelskiej. Jeżeli chodzi o sondaże, to z końcem roku mieliśmy wysoką zwyżkę i w związku z tym teraz mieliśmy pewną korektę. Sama komisja weryfikacyjna działa już jakiś czas i mieszkańcy Polski, a szczególnie mieszkańcy Warszawy mogą w jakiś sposób podsumować działania komisji, która odbiera bezprawnie skradzione kamienice i zwraca je do m.st. Warszawy. Mimo, że mamy utrudnioną współpracę z prezydent Warszawy, która nie chce się stawić przed komisją. Moim zdaniem ona w końcu się stawi. Dzięki nowej ustawie możemy nakładać na nią kary.
Póki co komisja zwróciła kilka poszczególnych kamienic, ale takich spraw jest naprawdę dużo. Wydaje się, że ta komisja będzie działać jak WOŚP... do końca świata.
Skala złodziejstwa była bardzo duża. Przyzwolenie ze strony władz miasta, szczególnie w latach 2010-2014 było ogromne. Dlatego komisja ma tak wiele pracy. Już nie będzie tak, że co posiedzenie będziemy unieważniać jedną decyzję, a będziemy mogli zrobić kilka. Już w czasie ostatniej komisji zajmowaliśmy się trzema tego typu sprawami. Mimo, że komisja wydawała decyzje o zwrocie kamienic, to miasto st. Warszawa nie kwapiło się do dokonywania tych zwrotów.
Zaczęły się procesy sędziów, którzy uznawali kuratorów dla za 120, 130-letnich spadkobierców. Czy ci sędziowie mogą sprawować dalej taką funkcję, skoro mają tak ograniczone zdolności poznawcze, skoro wierzą w to, że gdzieś w Ameryce Południowej żyje jakiś spadkobierca, który urodził się w 1890 roku?
Decyzje sędziów ustanawiających kuratorów na 120, 130 latków wpisują się w ciąg działań komisji. Sędziowie zachowywali się tak samo jako urzędnicy, którzy często nie sprawdzali dokumentów. Pytanie jest takie, czy było to celowe, czy bezmyślne. (...) W niektórych przypadkach mieliśmy do czynienia z celowym działaniem osób, które przy tej reprywatyzacji chciały się po prostu kolokwialnie mówiąc ,,nachapać''. (...) W przypadku sędziów było to dosyć bezmyślne, ale możemy też podejrzewać, że w niektórych przypadkach mogło dojść do celowego działania, które było poparte odpowiednimi łapówkami.
Sprawę reprywatyzacji musimy załatwić raz i ostatecznie, żeby w przyszłości nie pojawiały się żadne roszczenia, które mogłyby być skuteczne. W ustawie należało tę sprawę załatwić dogłębnie. Oczywiście są osoby, które nie są Polakami, a mają roszczenia. Należy pamiętać, że w okresie PRL były im te obywatelstwa odbierane. Nie widzę powodu, żeby osoby, które były Polakami nie mogły domagać się takich roszczeń. Należy jednak podkreślić, że osoby, które domagają się jakichś roszczeń, nie ze względu na więzy krwi, ale przynależenie do pewnej grupy są po prostu bezprawne.