Lisicki: Ci, którzy korzystali za rządów PO-PSL, mylą przywileje z prawem i nie chcą ustąpić
Sposób przejęcia spółki Presspublica rzeczywiście może budzić wątpliwości. Grzegorz Hajdarowicz ma problemy i prawdę powiedziawszy niespecjalnie mnie to dziwi. Nie odczuwam z tego powodu ani bólu, ani specjalnego smutku – powiedział w "Odkodujmy Polskę" redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
Gość TV Republika przypomniał, że podczas czystki w "Rzeczpospolitej" nie chodziło tylko o zmianę redaktora naczelnego, ale również pozbycie się najważniejszych publicystów, takich jak Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz czy Piotr Semka. – W tej chwili te osoby są albo w moim tygodniku, albo w tygodniku "wSieci" – tłumaczył.
Lisicki mówił, że obecnie średnia sprzedaż "Rzeczpospolitej" oscyluje w okolicach 54 tys. egzemplarzy. – W kioskach to jest 7-8 tys., więc naprawdę bardzo niedużo. Nie wiem, jak wygląda przychody z reklam, bo to nie są jawne informacje, ale patrząc po gazecie zakładam, że one również się zmniejszyły. W tym sensie, Grzegorz Hajdarowicz stałby się ofiarą tego samego systemu, z którego korzystał wcześniej – ocenił redaktor naczelny "Do Rzeczy".
– Ludzie, którzy korzystali i posiadali wyjątkowo wygodną pozycję w czasach rządów PO-PSL uważają, że to, co wówczas mieli, a co było przywilejem, było według nich prawem, i nie chcą ustąpić, przekonując, że zabiera im się wolność. Niestety, ludzie czasem przyzwyczajają się do tego, że przywilej ma być prawem i przestają rozróżniać te dwie rzeczy – podkreślił Paweł Lisicki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Magdalena Ogórek: Jest duża szansa, że PiS będzie rządził więcej niż jedną kadencję