Od dnia 19 października aż do ciszy wyborczej w komendach Policji, Państwowej Straży Pożarnej, Komendach Straży Granicznej oraz Zakładach Karnych i Aresztach Śledczych potrwa akcja Śląskiej Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych „Sprawdź posła”. – Chcemy służyć i godnie żyć – mówi nam Andrzej Kołodziejski, szef zarządu okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Katowicach.
Kampania informacyjna polega na wywieszeniu plakatów z wizerunkami posłów, którzy w ostatnich latach głosowali za niekorzystnymi zmianami ustawowymi dla mundurowych.
Tablice, na których wiszą plakaty są autonomiczną strefą informacyjną związków zawodowych w poszczególnych formacjach. Akcja ma za zadanie świadome podejmowanie decyzji podczas niedzielnych wyborów parlamentarnych. Jeżeli policzyć rodziny f-szy może dać to kilkanaście tysięcy głosów.
Na temat akcji „Sprawdź posła” rozmawialiśmy z Andrzejem Kołodziejskim, przewodniczącym zarządu okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Katowicach.
Telewizjarepublika.pl: Czym jest akcja „Sprawdź posła”?
Andrzej Kołodziejski: Akcja jest przede wszystkim podsumowaniem działalności parlamentarzystów w odniesieniu do resortów mundurowych. Właściwie wymierzona jest w tych posłów, którzy podnieśli rękę za zmianami ustawowymi, które w naszej ocenie są szkodliwe.
Jaki jest cel tej akcji?
Jej celem jest to, żeby funkcjonariusze, którzy pełnią służbę w jednostkach straży granicznej, policji czy straży pożarnej itp., idąc na wybory, wiedzieli, kto w poprzedniej kadencji zaszkodził mundurowym i przeforsował rozwiązania, które okazały się poważnym bublem legislacyjnym, jak np. ustawa o L4.
Na mapie, którą państwo przygotowali widnieją sylwetki posłów, którzy przyczynili się do tego stanu rzeczy. Głównie są to politycy Platformy Obywatelskiej, ale są też posłowie PSL-u czy SLD. Dlaczego akurat ci politycy wymienieni są na tej mapie?
To oni przyczynili się do niekorzystnych zmian. Głownie chodzi o polityków PO, ale też PSL i SLD, którzy dawniej byli w Ruchu Palikota. Chodzi o rozliczenie tych polityków. Nie pomijamy żadnej partii, jeśli jej polityk głosował za niekorzystnymi dla mundurowych rozwiązaniami.
Na mapie widzimy także czołowych przedstawicieli śląskiej PO, takie jak Tomasz Tomczykiewicz, minister Borys Budka, czy Krystyna Szumilas. Te osoby też odpowiadają za obecny stan służb mundurowych?
Minister Budka akurat jest dość rzetelnym politykiem, wcześniej samorządowcem, nie ma co mówić, że jest negatywną postacią. Mimo wszystko podniósł on rękę w głosowaniu za tymi niekorzystnymi rozwiązaniami.
Ale mamy też na mapie posła Marka Wójcika, który był przewodniczącym komisji, która forsowała zmianę m.in. o L4. Wiemy, że jest tym bardzo poirytowany.
Czy któryś z wymienionych na mapie polityków zareagował na Państwa akcję i w jakiś sposób się do niej odniósł?
Tak, właśnie poseł Marek Wójcik, który walczy o reelekcję, ale prawdopodobnie nie wejdzie do Sejmu. Do sprawy odniósł się też poseł Jerzy Borowski, który teraz się wycofuje, mówiąc, że podczas głosowania nie był na tyle doświadczonym parlamentarzystą.
Do kogo ma dotrzeć akcja „Sprawdź posła”? Chodzi ogólnie o obywateli, wyborców, czy też o polityków?
Akcja ma dwa kanały przekazu. Jest rozliczeniem polityków, którzy muszą brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Środowisko mundurowych będzie o tym pamiętać. Poza tym funkcjonariusz to też obywatel, więc chce mieć on wpływ na to, jaki kształt będzie miał następny parlament.
Na Śląsku znajdują się jedne z największych w Polsce garnizonów Straży Granicznej, straży pożarnej czy funkcjonariuszy więziennictwa. Razem z rodzinami funkcjonariuszy to kilkanaście tysięcy wyborców. Sytuacja mundurowych przekłada się przecież na stan ich rodzin. Zawsze podkreślamy, że chcemy służyć i godnie żyć. Ostatni czas oceniamy bardzo negatywnie.
Co będzie sukcesem akcji „Sprawdź posła”?
M.in. to, że posłowie reagują na nią. Na Śląsku jest o tym dość głośno. Prawie w 60 placówkach wiszą te plakaty, a mówię o komendach policji, straży pożarnej czy jednostkach penitencjarnych. To ogrom ludzi, którzy tam pracują.
Jak reagują na tę akcję sami funkcjonariusze?
Dość pozytywnie. Funkcjonariusze są zaskoczeni, że rozpoczęliśmy tę akcję i poszliśmy na zwarcie.
Nie obawiają się o swoje miejsca pracy?
Organizują to głównie związkowcy, którzy są na etatach związkowych i dzięki temu są chronieni na mocy ustawy. Naszym zadaniem jest informować i pokazywać. Chcemy, by funkcjonariusze i ich rodziny, idąc do urn, mieli świadomość na kogo głosują. Warto podkreślić, że jesteśmy jedynym okręgiem w Polsce, który się do tego przygotował.
Dokładnie sprawdzaliśmy działalność zaprezentowanych polityków, żeby obiektywnie i rzetelnie przedstawić stan rzeczy, ale też, żeby nikogo nie skrzywdzić oskarżeniami.
ZAMIESZCZAMY MAPĘ POLITYKÓW ORAZ LIST OTWARTY DO FUNKCJONARIUSZY: