Antoni Ferdynand Ossendowski to znany pisarz i dziennikarz okresu międzywojennego, skazany na zapomnienie w PRL, gdyż naraził się swoją powieścią „Lenin”, fabularyzowaną biografią, obnażającą wodza sowieckiej rewolucji. Niestety i dzisiaj jest raczej słabo znany, chociaż mam nadzieję, że zostanie odkryty na nowo.
Jednym z jego najważniejszych dzieł jest „Polesie”. Ossendowski wiele podróżował po świecie i pozostawił wiele reportaży z tych podróży, które były też inspiracją dla jego powieści. Ostatecznie stwierdził, że Polesie to jedna z najbardziej tajemniczych i nieznanych krain na świecie.
W swojej książce „Polesie” z 1934 napisał: „Himalaje i ponura „równina tysiąca dymów”; odgrodzony od świata, tajemniczy Tybet; dżungla nad Amazonką i Nigrem; mroźna pustynia pobrzeża północnego oceanu Lodowatego i Antarktyda; Nowa Gwinea i rozrzucone na południowym Pacyfiku pojedyncze lub zgrupowane wyspy, — wszędzie dotarł już zwalczający wszystko biały człowiek, zbadał i opisał szczegółowo.
I rzecz dziwna — we własnej siedzibie jego pozostał kraj mało znany, pod wielu względami zagadkowy, trudno dostępny i w znacznej swej części — prawie niezaludniony!
Jest to — Polesie”.
Polesie jest także terenem, na którym rozgrywa się akcja powieści Ossendowskiego „W Polskiej Dżungli”, która przedstawia przygody turystów, „odkrywających” tę niezwykłą krainę. „Polesie” nie jest natomiast powieścią ani reportażem. Nie jest też geograficznym, przyrodniczym, historycznym ani etnograficznym opisem Polesia. Ossendowski pisze sporo o poleskiej historii, przyrodzie i opisuje lud Poleszuków. Głównym celem autora było jednak „zarażenie” czytelnika swoją fascynacją Polesiem. Dzięki wspaniałym opisom i pięknej polszczyźnie, przetykanej poleszucką gwarą, Ossendowski przekazał fascynujący obraz cudownej krainy.
Ossendowskiego można śmiało nazwać odkrywcą Polesia, bo to on pokazał je Polsce i światu. Niby Polesie znane było przez wieki, ale dotyczyło to Brześcia, Pińska i paru innych miast. Mało kto docierał jednak do poleszuckich wiosek, przemierzał lasy i mokradła. Niestety, „odkrycie” Ossendowskiego dokonało się tuż przed końcem dawnego Polesia. Autor zdawał sobie sprawę, że wejście rozwoju cywilizacyjnego na Polesie jest nieuniknione a wręcz potrzebne. Chciał jednak, by zostało to zrobione tak, by nie niszczyć tego specyficznego charakteru krainy. Niestety, po II wojnie światowej, Polesie, którego większość znalazła się w Sowietach, przestało istnieć w swoim dawnym kształcie. To samo dotyczy małych skrawków Polesia, które ostały się przy Polsce.