– Jeszcze jakiś czas temu attache uważali, ze w żaden sposób za współpracę z przemysłem nie odpowiadają i kiedy to zestawiło się z działaniami ambasadorów, to widać było zasadniczą różnicę – mówił w Kielcach sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
W Kielcach odbywa się konferencja pt. "Bezpieczeństwo Polski w świetle Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”, w której bierze udział m. in. sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, Bartosz Kownacki.
– Polska jest dużym krajem, ale nie jesteśmy w stanie wykonać każdego elementu, który jest potrzeby do utrzymania zdolności operacyjnych polskich sił zbrojnych – zauważył Kownacki. Wskazał, że "trzeba – i to jest nasze oczekiwanie wobec przemysłu, ale i sił zbrojnych – żeby rozumieć, ze przemysł zbrojeniowy jest swego rodzaju komponentem sił zbrojnych".
Sekretarz stanu w MON stwierdził, że "to gospodarka decyduje o tym, czy państwo jest silne, czy jest bezpieczne, czy jest liczącym się na arenie międzynarodowej". – I proces ten, proces modernizacji, który przechodzi polska armia, może być szansą na reindustrializację, może być szansą na to, żeby przemysł zbrojeniowy, szczególnie ten państwowy, bo jest tu gorzej niż w sektorze prywatnym (...) ten program modernizacyjny jest szansą na podniesienie tego przemysłu na odpowiedni poziom, będzie na niego wydane nawet kilkaset mln zł w przeciągu dekady, to jest szansa na podniesienie tego przemysłu na odpowiedni poziom – mówił Kownacki. – Trzeba podkreślić, że on dzisiaj nie spełnia tych wymogów, szczególnie eksportem sektora państwowego, są najlepszym wyznacznikiem tego, jak słabo ten przemysł dzisiaj wygląda – zauważył. – To są niszowe kontrakty eksportowe, a jeśli są większe to generują problemy. Dzisiaj to się zmienia, dzisiaj nowy zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej zupełnie inaczej patrzy na te kwestie, mając świadomość, że priorytetem jest produkcja na rzecz polskiej obronności, szuka rynków i te rynki będą w stanie ocenić jakość oferowanych produktów, ich atrakcyjność cenową – wskazał sekretarz stanu w MON.
Kownacki przypomniał, że "jeszcze rok temu było tak, że były w Polsce całkiem przyzwoite zakłady, które nie odpowiadały na zapytania ofertowe z innych państw, bo uważały, ze jeśli są zlecenia z MON to to wystarczy". – Z drugiej strony MON musi w tym pomagać. Jeszcze jakiś czas temu attache uważali, ze w żaden sposób za współpracę z przemysłem nie odpowiadają i kiedy to zestawiło się z działaniami ambasadorów, to widać było zasadniczą różnicę. My, jako państwo polskie, nie chcieliśmy wspierać polskiego przemysłu zbrojeniowego, więc to robimy, ale oczekujemy konkretnych efektów dlatego, że trzeba mieć świadomość bardzo poważnego zagrożenia. W strukturach UE bardzo poważnie prowadzony jest dialog nt. ograniczenia możliwości kierowania zamówień do przemysłu krajowego (...) i to może doprowadzić do sytuacji, że w perspektywie dekady, jeśli ją źle wykorzystamy, jeżeli dobrze nie wykorzystamy dla obrony polskiego przemysłu zbrojeniowego, to może okazać się, że ten przemysł bardzo szybko zniknie – wskazał.
Sekretarz stanu w MON powiedział, że "trzeba też szukać współpracy chociażby z Norwegią, jesteśmy w trakcie bardzo poważnych rozmów, dotyczących wspólnego zamówienia okrętów podwodnych, to może być perspektywa bardzo obiecująca dla obu państw".
– Jest jeszcze trzeci element i to zadanie stawiamy przed przemysłem – kwestia współpracy z rynkami cywilnymi, wykorzystywanie potencjału dla produkcji cywilnej. Niemalże każdy liczący się koncern zbrojeniowy ma bardzo silną gałąź cywilną. Jeżeli popatrzymy na nas przemysł to tak nie jest (...). To jest bardzo innowacyjna gałąź gospodarki, trzeba to przekładać na produkcję cywilną i zwielokrotniać zyski – dodał Bartosz Kownacki.