Komisja Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski wydała dokument "O właściwym rozumieniu chrześcijańskiej religijności", w którym przestrzega m.in. przed zabobonną religijnością, zbytnim skupieniem na objawieniach prywatnych czy działaniu złego ducha oraz pokusą sekularyzacji wiary.
Od poniedziałku do środy w Warszawie trwają obrady 398. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski. Podczas obrad Komisja Nauki Wiary KEP wydała dokument, w którym przestrzega przed zagrożeniami dla właściwie ukształtowanej religijności.
Według autorów dokumentu jednym z nich jest "religijność zabobonna", która objawia się "wypaczeniem postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona nakłada".
"Chrześcijanin ulega pokusie zabobonu, gdy upatruje źródła skuteczności modlitwy nie w dobroci i mocy Bożej oraz łasce uświęcającej, ale w jakiejś określonej formie albo liczbie praktyk modlitewnych" - napisali.
Według członków Komisji Nauki Wiary innym wypaczeniem zdrowej religijności jest "niezdrowa fascynacja światem złych duchów". "Można dostrzec dużą koncentrację niektórych chrześcijan na świecie złych duchów oraz nadmierne zainteresowanie sposobami ich możliwego wpływu na resztę stworzenia" - stwierdzili.
Dodali, że przywiązywanie zbyt wielkiej wagi do działań złego ducha, niezdrowa fascynacja egzorcyzmami czy upatrywanie głównej bądź jedynej drogi wyjścia z doświadczanego lub czynionego zła w tak zwanej modlitwie o uwolnienie – przy jednoczesnym zaniedbywaniu regularnych praktyk sakramentalnych, ascetycznych i modlitewnych – są przykładami wypaczenia religijności chrześcijańskiej.
Zaznaczyli, że inną formą wypaczenia gorliwości jest przesadna koncentracja na tak zwanych objawieniach prywatnych.
"Objawienia prywatne, nawet jeśli zostały uznane przez Kościół i pozostają w zgodzie z jedynym Objawieniem Bożym, które ostatecznie dopełniło się w Jezusie Chrystusie, nie powinny w życiu religijnym chrześcijanina zastępować zgłębiania jedynego Bożego Objawienia poprzez lekturę Pisma Świętego i świadectw tradycji Kościoła" - zastrzegli.
Dodali, że objawienia prywatne "nie należą (…) do depozytu wiary", a ich rolą nie jest "ulepszanie" czy "uzupełnianie" ostatecznego objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej.
Według członków Komisji Nauki Wiary kolejnym niebezpieczeństwem w życiu religijnym chrześcijan jest zbyt duże skupienie uwagi na wydarzeniach cudownych lub opieranie aktu wiary głównie na nich oraz pokusa "wypaczonej gorliwości".
"Wypaczenie zdrowej gorliwości religijnej bywa również związane z tendencją do odrzucania roli rozumu w akcie wiary, niezdrową ciekawością, koncentracją na tym, co niezwykłe i rzadkie, oraz postrzeganiem wiary jako sfery nie tyle przewyższającej rozum, ile zupełnie irracjonalnej" - wyjaśnili.
Przestrzegli także przed "religijnością zabobonną", przez którą należy rozumieć "wynaturzony przerost religijności".
"Chrześcijanin ulega pokusie zabobonu, gdy upatruje źródła skuteczności modlitwy nie w dobroci i mocy Bożej oraz łasce uświęcającej, ale w jakiejś określonej formie albo liczbie praktyk modlitewnych. Pokusę tę da się niekiedy zauważyć również w lekceważeniu modlitwy liturgicznej jako modlitwy Ludu Bożego, a podkreślaniu znaczenia indywidualnych form modlitwy" - wyjaśnili.
Członkowie Komisji Nauki Wiary opisali również jako niebezpieczną "tendencję do rozdzielania, a niekiedy wręcz przeciwstawiania wiary i religii chrześcijańskiej".
Zdaniem autorów dokumentu chrześcijaństwo zeświecczone wyraża się m.in. w przeciwstawianiu publicznego kultu pobożności indywidualnej; przeciwstawianiu osobistego rozeznawania w sumieniu prawu moralnemu lub doktrynie moralnej Kościoła; pomniejszaniu roli tradycji i urzędu nauczycielskiego Kościoła na rzecz indywidualnej i osobistej interpretacji Pisma Świętego; eksponowaniu roli indywidualnego i wewnętrznego doświadczenia wiary kosztem wspólnotowej czy też eklezjalnej celebracji misteriów chrześcijańskich w kulcie publicznym, czyli liturgii oraz negowaniem rozróżnienia pomiędzy kapłaństwem służebnym (czy też urzędowym) a kapłaństwem wspólnym i – co za tym idzie – zacieraniem różnic pomiędzy stanem duchownym a świeckim w Kościele.
"Ten rodzaj zsekularyzowanego chrześcijaństwa deprecjonuje rolę sakramentów, liturgii, modlitwy osobistej, a podkreśla konieczność służby pewnym ogólnoludzkim, +humanistycznym+ wartościom. W tym sensie rdzeniem zsekularyzowanego chrześcijaństwa byłaby tendencja do redukowania przesłania Chrystusa do tego, co ma znaczenie i jest ważne przede wszystkim w doczesności" - wyjaśnili.
Zastrzegli, że "należy wystrzegać się sprowadzania Kościoła katolickiego do roli jednej z wielu organizacji służących polepszaniu warunków życia ludzkiego".