– My oczywiście całą tę akcję referendalną będziemy przeprowadzać. Myślę, że to ruszy po 15 sierpnia. Natomiast zastanawiam się, dlaczego tak tajemniczo milczą nasi oponenci – mówiła podczas briefingu w Kozienicach Ewa Kopacz.
– Zastanawiam się, dlaczego tak tajemniczo milczą nasi oponenci. I znalazłam odpowiedź. Bo i pytania, które są zawarte w tym referendum, są dla nich wyjątkowo niewygodne. Mówię o PiS-ie. Są zwolennikami finansowania partii z budżetu państwa, są przeciwnikami JOW-ów, a trzecia sprawa została już załatwiona ustawą – komentowała Kopacz.
Jak tłumaczyła w rozmowie z dziennikarzami, właśnie z tego powodu, politycy Prawa i Sprawiedliwości próbują narzucić w kwestii referendum swoją "narrację". – Stąd dzisiaj narzucanie takiej narracji, że może byśmy cośtam dołożyli do tego referendum, to zapomnimy, że duża, największa partia opozycyjna nie dała głosu w tej sprawie. A powinna dać – dodała.
W referendum 6 września Polacy odpowiedzą na trzy pytania dotyczące: wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, utrzymania dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa oraz wprowadzenia zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika.
Trzy dni temu do Kancelarii Prezydenta wpłynął zapowiadany przez PiS wniosek o rozszerzenie referendum o trzy dodatkowe pytania dotyczące o wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego i prywatyzacji lasów państwowych.
Prezydent zakładnikiem budżetu?
Premier Kopacz odpowiadając na kolejne pytanie dotyczące spotkania z prezydentem, stwierdziła, że chociaż nie otrzymała jeszcze takiego zaproszenia, jest "gotowa do rozmowy". – Uważam, że z korzyścią dla nas wszystkich byłoby, żeby prezydent spotkał się z całą Radą Ministrów – podkreślała jednocześnie Kopacz.
Jak tłumaczyła, spotkanie nowo zaprzysiężonego prezydenta z ministrami pozwoliłoby Andrzejowi Dudzie zapoznać się z podjętymi już przez rząd zobowiązaniami i ustawami oraz z tymi nad którymi obecnie pracuje rząd i parlament.
– Dobrze by było, żeby prezydent wiedział, że kiedy składa deklaracje, że będzie taki czy inny projekt ustawy, musi wiedzieć, jakie są jego możliwości finansowe, bo inaczej stanie się zakładnikiem tego budżetu i będzie po prostu niewypłacalny. W tym momencie, kiedy obieca zbyt dużo lub zaplanuje te wydatki, które nie zmieści ten budżet regulowany tą naszą regułą wydatkową – komentowała Kopacz.