Kopacz jako "słup ogłoszeniowy". "Viva!" ubolewa
W materiale redakcyjnym zawierającym fotografie i wywiad z Prezes Rady Ministrów Panią Ewą Kopacz, podane zostały bez wiedzy Prezes Rady Ministrów informacje o producentach ubrań i biżuterii wykorzystanych do stylizacji – informuje redakcja "Vivy!" odnosząc się w ten sposób do zarzutów Kancelarii Premiera dot. artykułu w magazynie.
Premier Ewa Kopacz w ramach ocieplania wizerunku zgodziła się udzielić wywiadu i wystąpić w sesji zdjęciowej dla magazynu "Viva!". Może nie byłoby w tym nic dziwnego (poza wątpliwością, czy to aby na pewno najlepszy magazyn dla pierwszego większego wywiadu poważnego polityka – red.) gdyby nie fakt, że sesja pani premier stała się jedną wielką reklamą.
„Bożonarodzeniowa sesja zdjęciowa szefowej polskiego rządu w magazynie „Viva” to jedna wielka reklama i potężna wpadka doradców od wizerunku pani premier. Szefowa rządu wystąpiła jako słup ogłoszeniowy dla firm takich, jak m.in.: Deni Cler, Lindberg czy Kate & Kate. Stroje i świecidełka, w których pozwoliła się fotografować, są warte więcej niż kilka miesięcznych pensji wielu Polaków” – pisze fakt.pl.
Kancelaria Premiera wystosowała w tej sprawie list protestacyjny do redakcji magazynu, w którym zarzuca, że redakcja nie uprzedziła, że zamierza skrupulatnie opisać wszystkie ubrania i dodatki w których wystąpi szefowa rządu.
Jeszcze wczoraj redakcja nie miała sobie nic do zarzucenia. – Działaliśmy standardowo, każda sesja jest tak opisywana – mówiła w Radiu ZET producentka sesji fotograficznej, Elżbieta Czaja.
Dziś jednak "Viva!" przyznaje się do błędu. "W materiale redakcyjnym zawierającym fotografie i wywiad z Prezes Rady Ministrów Panią Ewą Kopacz, podane zostały bez wiedzy Prezes Rady Ministrów informacje o producentach ubrań i biżuterii wykorzystanych do stylizacji. Jakiekolwiek łączenie osoby Prezes Rady Ministrów Pani Ewy Kopacz z producentami wskazanymi w materiale jest nieuzasadnione. Ubolewamy nad faktem, że w związku z tą kwestią w mediach pojawiły się nieprawdziwe zarzuty wobec Pani Premier oraz Edipresse" – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez Edipresse.