– Po przesłuchaniu zostałem osadzony, dokonano na mnie poniżających godność czynności: rozebrano mnie do naga, kazano robić przysiady, skonfiskowano mi okulary, nie dano niczego do jedzenia, tylko szklankę wody, nie mogłem do nikogo zadzwonić – mówił na antenie Telewizji Republika Jerzy Jeliński koordynator RKW zatrzymany przez straż graniczną w dzień wyborów prezydenckich.
W niedzielę, w dzień wyborów prezydenckich w okolicach Kołobrzegu Straż Graniczna zatrzymała koordynatora Ruchu Kontroli Wyborów Jerzego Jelińskiego. Nie podano mu przyczyny zatrzymania i przetrzymywano przez około 24 godziny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ... Świrski o Ruchu Kontroli Wyborów: Przecieramy szlaki przed wyborami parlamentarnymi
Jeździłem po okolicy i upoważniałem mężów zaufania do ich prac, w pewnym momencie zwróciłem uwagę, że jeżdżą za mną ciągle te same samochody, więc poprosiłem kolegę, żeby był ewentualnym świadkiem wydarzeń – relacjonował Jeliński.
Przybliżył w jakich okolicznościach doszło do zatrzymania przez straż graniczną,
– Kontrola na ulicy trwała 20 minut, potem pani poprosiła żebym wsiadł do samochodu celem przewiezienia do strażnicy, aby złożyć wyjaśnienia. Na strażnicy dowiedziałem się, że nie zapłaciłem mandatu. Mój kolega zaproponował zapłatę za niego, ale odmówiono mu zarówno wręczenia gotówki jak i zrobienia przelewu – opisywał.
Koordynator RKW zaznaczał, że strażnicy wypytywali go o prywatne sprawy, o rodzinę, miejsce pobytu, czym się zajmuje. Jak twierdzi, informował ich o tym, że pracuje na rzecz wyborów, jednak to nie powstrzymało funkcjonariuszy przed dalszymi krokami.
– Odczytano mi, że o zatrzymaniu zadecydował wyrok sądu sprzed kilku lat dotyczący zdarzenia jeszcze starszego, ale tego dowiedziałem się już później, w więzieniu w Koszalinie. Wyrok dotyczy niezapłacenia mandatu, który rzekomo, bo to nieprawda wymierzyli mi funkcjonariusze trzy lata temu – mówił. – Po przesłuchaniu zostałem osadzony, dokonano na mnie poniżających godność czynności, rozebrano mnie do naga, kazano robić przysiady, skonfiskowano mi okulary, nie dano niczego do jedzenia, tylko szklankę wody, nie mogłem do nikogo zadzwonić – podkreślał.
Jeliński przybliżył również skandaliczne warunki, w jakich funkcjonariusze transportowali go do aresztu w Koszalinie. Według jego relacji, w małym samochodzie umieszczono cztery osoby. W międzyczasie policjanci zrobili sobie postój, pozostawiając więźniów na słońcu i doprowadzając do zasłabnięcia Jelińskiego.
Przed osadzeniem w Koszalińskim więzieniu Jerzego Jelińskiego uchroniła zona, tóra pojawiła się tam, aby wpłacić za niego kaucję. Nagrała wcześniej nieudane próby dotarcia do swojego męża, na nagraniach słychać również, jak funkcjonariusz przekonuje ją, że Jeliński nie chciał wnieść opłaty umożliwiającej uwolnienie, co, według relacji poszkodowanego, jest kłamstwem.
– Będę dochodził moich praw, bo walczę o wolną demokratyczną Polskę, a nie jakąś chamską bolszewię – podkreślał.