Karczewski: Trybunał Konstytucyjny nie może nic nakazać prezydentowi. Nie ma takich uprawnień
Ze zdumieniem słuchałem wczorajszego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego – przyznał w rozmowie z Antonim Trzmielem marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
"Sytuacja wokół TK jest już uporządkowana"
Polityk odniósł się na antenie TV Republika o konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego. – To nie jest kryzys – zastrzegł marszałek Senatu. Jak dodał, Prawo i Sprawiedliwość uważa tę kwestię za już uporządkowaną. Polityk wskazywał, że mówiąc o tej sprawie, dobrze jest jednak wskazywać na odpowiednią sekwencję zdarzeń. – To Platforma Obywatelska zrobiła zamach na Trybunał Konstytucyjny. Teraz można powiedzieć, że chytry dwa razy traci – stwierdził.
"TK zapomniał o tym, czym powinien się zajmować"
Karczewski skomentował także wczorajsze orzeczenie TK, w którym sędziowie uznali, że prezydent powinien niezwłocznie odebrać ślubowanie od sędziów wybranych w poprzedniej kadencji. – TK nie może prezydentowi niczego nakazać. Nie jest do tego upoważniony – podkreślił. Marszałek Senatu przyznał, że ze zdumieniem słuchał wczorajszego orzeczenia. – Byłem zbulwersowany szczególnie tym, co mówił sędzia Kieres - dwukrotny senator z list PO. Kiedy mówił o apolityczności to przypomniałem sobie jego działalność jako polityka... Coraz bardziej wychodził poza zakres działania TK. Na naszych oczach sędziowie TK zapomnieli to, o czym powinni pamiętać, czyli to, czym powinni się zajmować. Jeszcze dziwniej brzmiało to wszystko z ust człowieka, który był politykiem z krwi i kości – mówił.
Zapytany o to, czy wydarzenia ostatnich dni nie powinny skłaniać do zmiany konstytucji, odpowiedział: "Myślę, że w tej kadencji powinny zacząć się prace nad nową konstytucją. Nie wiem jednak czy uda się ją uchwalić, bo potrzebna jest do tego większość. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Sytuacja wokół TK pokazuje jednak, że zmiana jest konieczna".
"TVP nie oglądam. Za bardzo się denerwuję"
Marszałek Senatu odniósł się do uwagi prowadzącego program Antoniego Trzmiela, że PiS nie potrafił nadać nadać swojemu działaniu odpowiedniej narracji, przedstawić jasno swoich racji. – Nie jesteśmy przygotowani propagandowo, bo nie ma telewizji publicznej, która by opowiedziała obiektywnie to, co się dzieje – ocenił. – To, co się dzieje w telewizji publicznej jest karygodne: eksperci rozmawiają z nastawionymi ideowo dziennikami. Jestem przerażony tą propagandową telewizją. Muszę przyznać, że jej nie oglądam, nie stać mnie na to, za bardzo się denerwuję – skwitował.