— Wcześniej nie mieliśmy dowodu odnośnie czegoś, co i tak środowiska konserwatywne wiedziały od dawna — mówiła Redaktor Naczelna Telewizji Republika w programie „Wolne głosy wieczorem”. Publicystka Dorota Kania, wraz z dr Jerzym Targalskim byli gośćmi Adriana Stankowskiego na antenie Telewizji Republika.
Ujawnimy jako jedyni fragmenty rozmów Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera, ministra spraw wewnętrznych i administracji w latach rządów Donalda Tuska. Z rozmów jakie opublikujemy wynika, że wbrew faktom Komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera stwierdziła "obecność" śp. generała Andrzeja Błasika w kokpicie Tupolewa. WIĘCEJ CZYTAJ TUTAJ!
— Nareszcie mamy dowód. Wcześniej nie mieliśmy dowodu odnośnie czegoś, co i tak środowiska konserwatywne wiedziały od dawna — stwierdziła redaktor naczelna Telewizji Republika.
— Jeśli jakaś komisja coś bada, to powinna dochodzić do prawdy i badać fakty. Ta komisja nie miała poszukiwać prawdy, tylko miała tę prawdę zatuszować i znaleźć kozły ofiarne, które całkowite podejrzenia skierowałyby od Rosji w stronę tych właśnie bezbronnych osób — mówił dr Targalski.
— Najgorsze jest to, że komisja Millera, pomimo braku dowodów na obecność gen. Błasika w kokpicie, mówi „komisja ustala”. Ważna jest również praca zespołu Macierewicza, który nie miał przed sobą dowodów. Pomimo naporu oskarżeń i szamba, żona gen. Błasika broniła swojego męża i mówiła, że to nie jest prawda. Ta sprawa nadaje się do prokuratury, ponieważ Komisja Millera zwyczajnie fałszowała fakty i głosiła nieprawdę — stwierdziła Dorota Kania.
Jak mówiła publicystka, mamy niepodważalny dowód na popełnienie przestępstwa, za które — jak dodał dr Targalski — idzie się zwyczajnie do więzienia.
— Moim zdaniem to, w jaki sposób prowadzący komisji narzuca tezę dot. gen. Błasika powinno być karalne. Komisja przecież ustaliła, że do tej tezy mają dopisać ideologię oraz cały proces fałszerstwa faktów — mówił publicysta i historyk.
— Ci ludzie nie mają sumienia. Wszystko zaczęło się wtedy, gdy ówczesny minister obrony narodowej oddał śledztwo Rosjanom. Minister Bogdan Klich świadomie zrezygnował z komisji polsko-rosyjskiej, która jak najbardziej miała prawo powstać. Później wszystko zaczęło się komplikować i doskonale wiemy, że nasza komisja powielała tezy komisji rosyjskiej. Nie ważne były fakty — mówiła redaktor naczelna Telewizji Republika.
— Oni mówią bardzo swobodnie. Widać ze sposobu rozmowy, że to, co komisja ustali, wyjdzie do publiczności i nikt temu się nie sprzeciwi. Wyszli od gotowej tezy „w kabinie był gen. Błasik”, a następnie zrobili wszystko, by inne rzeczy zostały dopasowane do tej tezy. Jak coś się nie zgadza, jest to pomijane — dodała.