Kaczyński: Walczymy bardzo twardo, by te wybory wygrać
– Prawo i Sprawiedliwość walczy twardo, by wygrać wybory do Parlamentu Europejskiego – powiedział w Szczecinie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie zdradził jednak, jakiego konkretnie wyniku się spodziewa. Jego zdaniem frekwencja będzie niewysoka.
Pytany o sondaże wyborcze, które ostatnio bywają przychylne, jak i nieprzychylne PiS, Kaczyński powiedział: – Mamy do wyborów dziesięć dni, po co mówić o sondażach. One ostatnio są dla nas przychylne, chociaż bywają i gorsze. Cieszymy się z tych przychylnych, martwimy tymi drugimi.
Dopytywany o to, jakiego wyniku wyborczego się spodziewa, odparł: – Walczymy bardzo twardo, by te wybory wygrać, chociaż Ukraina zamknęła mam możliwość miażdżącego zwycięstwa. Przypomniał, że w lutym sondaże dawały PiS bardzo dużą przewagę na PO.
Na konferencji prasowej w Gryfinie (woj. zachodniopomorskie) Kaczyński był pytany o przewidywania dotyczące frekwencji. Jak mówił, nie sądzi, by była ona zbyt wysoka. – Polacy nie wydają się jakoś zafascynowani Parlamentem Europejskim – ocenił.
– Wydaje mi się, że na to (obecną niską frekwencję) złożyło się wiele różnych przyczyn. W tym także postawa elit, które wyłoniły się w gruncie rzeczy z komunizmu – mówił Kaczyński. Jego zdaniem te elity, mając ambicje, żeby same rządzić, kompromitowały politykę i istnienie partii politycznych. – Nieustannie wmawiały ludziom, że to jest coś złego – uważa lider PiS. Za fenomen uznał fakt, że w latach 20. minionego wieku, kiedy 1/3 Polaków była analfabetami, frekwencja była wyższa niż obecnie. W wyborach w dwudziestoleciu międzywojennym frekwencja przekraczała 50 proc.
Według niego, kolejnym czynnikiem zniechęcającym Polaków do głosowania jest postawa niektórych mediów. Zdaniem Kaczyńskiego przekaz wyborczy PiS nie jest zamieszczany przez główne telewizje w najlepszym czasie antenowym, kiedy telewizję ogląda najwięcej osób, czyli między godziną 19 a 20.
– To oczywiście nie ma nic wspólnego z demokracją, ale tak jest i to też obniża frekwencję, bo gdyby ludzie rozumieli, jaki jest naprawdę wybór, to sądzę, że by chętniej chodzili do urn. I też przypuszczam, że wyniki byłyby dużo korzystniejsze dla tych, którzy chcieliby jednak Polski dużo bardziej sprawiedliwej i lepiej zorganizowanej niż ta, która jest w tej chwili – dodał.
Oceniając kończącą się kampanię wyborczą przed eurowyborami Kaczyński stwierdził, że nie dała ona wiedzy o kandydatach i funkcjonowaniu PE. – M.in. dlatego, że dotąd takiego blokowania jedynej poważnej partii opozycyjnej nie było. My codziennie mamy jakiś przekaz, a w mediach mamy z tego albo nic, albo szczątki. To, żeby był podany sens naszego przekazu, to się nie zdarza. To już nie jest demokracja, to Białoruś – stwierdził.
Pytany, czy PiS szykuje w końcówce kampanii jakieś niespodzianki, odparł, że nawet gdyby tak było, to by o nich nie mówił.
– My raczej się obawiamy, że będą różne niespodzianki z drugiej strony, nawet bardzo nieprzyjemne, jak swego czasu spot "Oni pójdą na wybory", gdy przy pomocy prowokatorów próbowano nas przedstawić w formacie nienawiści. To miało ogromny wpływ na wynik wyborów w 2011 r. Takich rzeczy można się spodziewać po tej formacji, która dziś jest przy władzy, a łagodnie mówiąc, jest słabo przywiązana do demokracji – powiedział prezes PiS.
Odnosząc się do apelu PSL, by PiS w przyszłej kadencji PE przystąpił do Europejskiej Partii Ludowej (EPL), a nie jak dotychczas do partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, Kaczyński powiedział, że decyzje w takich sprawach należą do PiS. – To są nasze decyzje, a na razie PSL niech się zajmie własnymi sprawami, bo sądzę, że ma wiele problemów. Dawno już nie było tak, by polska wieś była reprezentowana tylko przez partię opozycyjną. PSL dba jedynie o swoje partyjne interesy i swego politycznego zaplecza – ocenił szef PiS.