Jedna z największych atrakcji turystycznych zamknięta na zawsze. W piątek ostatni szczęśliwcy mogli wejść na górę Uluru
Uluru - święta góra Aborygenów - na zawsze zamknięta dla turystów. Zabiegali o to od wielu lat sami Aborygeni. W piątek na górę znaną jako Ayers Rock weszli ostatni zwiedzający.
Rdzenni mieszkańcy Australii dopięli swego. Na górę Uluru uznawaną przez Aborygenów za świętą, nikt już więcej się nie wespnie. Od jutra góra będzie zamknięta dla turystów - na zawsze. Ostatnią grupę turystów wpuszczono na górę w piątek. To ważny moment w walce Aborygenów o odzyskanie swojej ziemi. 26 października minie 34 lata od chwili przekazania ludowi Anangu z powrotem jego ziemi.
Charakterystyczna pomarańczowa skała "wyrastająca" z ziemi pośrodku niczego ma ponad 300 metrów wysokości i 8 km obwodu.
Góra Uluru, nazywana również Ayers Rock oraz The Rock, znajduje się w parku narodowym Uluru-Kata Tjuta w centralnej Australii.
Turyści nadal będą mogli odwiedzać otaczający górę park narodowy Uluru-Kata Tjuta, w którym można podziwiać dziedzictwo rdzennej kultury Australii. Cały obiekt wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Według oficjalnych danych w ciągu roku (licząc od czerwca 2018 do czerwca roku bieżącego) miejsce odwiedziło ponad 395 tys. ludzi, czyli o 20 proc. więcej niż rok wcześniej. Agencja AFP podkreśla jednak, że tylko 13 proc. turystów wspięło się na Uluru.
Datę zamknięcia góry dla turystów ogłoszono przed dwoma laty. Już wówczas wspinało się na nią mniej niż 20 proc. odwiedzających park.
Na sobotę - dzień początku obowiązywania zakazu - przypada 34. rocznica odzyskania kontroli przez Aborygenów nad rejonem Uluru i otaczającym górę parkiem narodowym.