Grzegorz Braun, członek redakcji „Służb Specjalnych”, gdzie zasiada zupełnie przypadkowo z Tomaszem Szwejgiertem, przypadkowo synem śledczego w sprawie „Ognia”, zupełnie przypadkowo zatrzymanym przez CBA pod zarzutem powoływania się na wpływy w ABW, SKW i CBA oraz w ministerstwach, stworzył sobie świat paralelny, w którym USA od czterech lat na rozkaz Żydów dążą do wymordowania Polaków. Oczywiście by zająć wszystkie miasta Międzymorza - pisze w "Gazecie Polskiej" doktor Jerzy Targalski.
Ciekawe, jak ma to zrobić 7 mln ludzi. Marines pomogą. W Polsce są przecież po to, by strzelać do Polaków stawiających bohaterski opór Żydom. Od 2015 roku Braun czuje się jak we wrześniu, tylko coś wojna nie wybucha. Wiosną 2016 roku wzywał do ogłoszenia neutralności, czyli wystąpienia z NATO, i apelował: „Musicie się przeciwstawić wprowadzaniu na teren Rzeczpospolitej wojsk obcych państw”. Przed ćwiczeniami Anakonda pytał: „W jakim celu atakować warszawskie metro bombą chemiczną przywiezioną przez gwardzistów narodowych z Illinois” i wyjaśniał, iż ma to być amerykańska prowokacja, celem wepchnięcia Polski do wojny z Rosją.
Zapewne Marines się przestraszyli i bomb chemicznych nie podłożyli, a Braun uratował Polskę. Potem mieliśmy stracić wojsko wygubione na froncie irańskim i młodzież na froncie rosyjskim, a teraz Braun czeka na wojną z Ukrainą, sprowokowaną rękami USA przez cwanych Żydów, kryjących się w tajnym bunkrze pod Centralnym Portem Komunikacyjnym, w lasach pod Ciechanowem, w kopalni odkrywkowej w Złoczewie czy w aquaparku w Mszczonowie. Może nie warto byłoby zajmować się tym przypadkiem, skoro nie jest się lekarzem, ale opuszczające szkoły roczniki coraz to bardziej upośledzonych maturzystów stają się naturalnymi ofiarami zachwyconego swoim głosem Mesjasza.