– Ten człowiek nie wie, co to jest prawda, pomimo że nosi w klapie Matkę Boską. Ta Matka Boska w końcu się odezwała – komentował współpracę Lecha Wałęsy z SB były opozycjonista Henryk Jagielski, pracownik Stoczni Gdańskiej w latach 1950–1981.
– Szczególnie Michnik powinien być rozliczony. Co on za gazetę prowadzi, czy tam jest chociaż jedno słowo prawdy? Nie wiem, czy Michnik to w ogóle człowiek. Teraz go broni senator Rulewski. Janek, inaczej gadasz w Gdańsku, a inaczej w mediach – zwracał się do senatora Jana Rulewskiego. – Oni się boją prawdy, tak samo boi się jej Wałęsa, choć mówi o tym z uśmiechem. Najlepiej by wyszedł, jakby powiedział całą prawdę – komentował.
Henryk Jagielski, miał być, według ustaleń historyka Sławomira Cenckiewicza, jedną z osób, na które donosił Lech Wałęsa. Podczas rozmowy z Anitą Gargas, Jagielski wspominał o kilku faktach, które świadczyły o podejrzanej działalności Wałęsy w czasie strajków na początku lat 80-tych.
– Komitet strajkowy miał być utworzony nie z nas, tylko odgórnie wybranych tzw. siedmiu ubowców, m.in. był tam Wałęsa. To była tzw. Rada Delegatów – i on się nigdy do tego nie przyznał – mówił. – Jakim cudem on się znalazł w drugim dniu strajku. Jakim cudem do tej pory nie wyjaśnił, jak się znalazł na drugim piętrze, gdzie pod komendą wojewódzką było co najmniej 20 tys. demonstrantów – zaznaczał. – Nigdy nie wytłumaczył też, dlaczego spóźnił się na strajk w 1980 roku – dodawał.
Pieniądze dla Wałęsy. Wygrana w totolotka?
Jagielski skomentował również opublikowany dokument dot. kwot, jakie Wałęsa miał pobierać w zamian za współpracę ze służba bezpieczeństwa PRL. Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy "Do Rzeczy" i TV Republika, przesłał do naszej redakcji udostępnione w czytelni Instytutu Pamięci Narodowej pokwitowania odbioru pieniędzy tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Bolek".
– To były duże pieniądze w tym czasie, to mniej więcej tyle, co dzisiaj w nowych pieniądzach. Ja zarabiałem około 8 tys. złotych, to była bardzo wysoka pensja, trzeba było na nią pracować 12 godzin dziennie – podkreślał. Tłumaczył również, że już wówczas Wałęsa starał się pokazać, że pieniądze, które dostaje z SB, pochodzą z innego źródła, tłumacząc, że to wygrana w totolotka.
– Dopiero teraz z perspektywy czasu, wiem po co mówił, że wygrał w totolotka pieniądze. Te pieniądze dokładnie pokrywają się z publikowanymi teraz wynagrodzeniami – mówił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Teczka TW "Bolek" z IPN. "Ja niżej podpisany Wałęsa Lech..." [DOKUMENTY]
Wawrzyk: Legendę Wałęsy już dawno podważono. Wyszkowski: Tusk i Michnik kontynuują dzieło "Bolka"