Gościem redaktora Tomasza Sakiewicza w programie Telewizji Republika "Dziennikarski poker" był wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. – Polskie podejście jest takie: my nie chcemy absolutnie zmniejszania obecności amerykańskiej w jakikolwiek kraju. Ani w Niemczech, ani nigdzie. Wręcz przeciwnie. My chcemy, aby Amerykanie byli w Europie, jak najbardziej obecni - powiedział.
– Nie sposób sprowadzać do kwestii medialnych spotkania, które jest pewnego rodzaju symbolem, ale też miejscem, w którym będą omawiane pewne niezbędne, strategiczne z punktu widzenia Polski sprawy - ocenił Paweł Jabłoński.
– Gdyby to miał być tylko show medialny, to można było postarać się o znacznie większą oprawę, można to było obudowywać jeszcze większymi fajerwerkami. To nie o to chodzi - dodał.
– Chodzi o to, że prezydent jedzie do Stanów Zjednoczonych, jako pierwszy przywódca od czasu wybuchu pandemii - mówił wiceszef MSZ.
– Sprowadzenie do show medialnego rozmów na szczeblu najwyższym, jeżeli chodzi o relacje Polski i Stanów Zjednoczonych jest czymś nie do końca poważnym. Do tej pory było tak, że i opozycja i rząd i w zasadzie większość polskich partii politycznych zgadzało się co do jednego. Polskie bezpieczeństwo jest ponad partyjnymi podziałami - powiedział rozmówca Tomasza Sakiewicza.
– W sprawach w których walczymy, żeby Polska była bezpieczna przed atakiem ze wschodu, lub z jakiegokolwiek innego kierunku, sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest najlepszą gwarancją tego bezpieczeństwa - stwierdził.
– Nie powinno być sporów politycznej w tej sprawie. Jak ja słyszę dzisiaj, że to jest nadużywanie urzędu, czy próba stworzenia show medialnego, to wydaje mi się, że trochę ktoś coś zapomniał, bo w tych sprawach nie powinno być sporo politycznego. Nigdy. To jest rzecz, która z punktu widzenia Polski ma fundamentalne, strategiczne znaczenie - kontynuował polityk.
– Z punktu widzenia polskiego i europejskiego, te interesy w zasadzie są tożsame. Polska też od dawna to podkreśla. Silna współpraca transatlantycka jest podstawą jakiejkolwiek stabilności naszej części świata. Europa przez długie lata opierała się na obronie wspólnej, kolektywnej, ale tak naprawdę nie finansowała tych kosztów obrony w stopniu odpowiednim. To jest tak naprawdę, tak jak się wydaje z tych przekazów medialnych, główna przyczyna, dla której Amerykanie są niezadowoleni ze swojej obecności w części krajów na przykład w Niemczech, ponieważ ponoszą niewspółmierne koszty - zaznaczył.
– Polskie podejście jest takie: my nie chcemy absolutnie zmniejszania obecności amerykańskiej w jakikolwiek kraju. Ani w Niemczech, ani nigdzie. Wręcz przeciwnie. My chcemy, aby Amerykanie byli w Europie, jak najbardziej obecni. I zdajemy sobie sprawę, że żeby ta obecność była stabilna, to wszystkie państwa muszą w tych kosztować partycypować - mówił Paweł Jabłoński.