W Iziumie po wyzwoleniu z rosyjskiej okupacji ekshumowano w sumie 447 ciał ludzi, których w znacznej większości zabito przy użyciu przemocy. Leżące w obwodzie charkowskim na Ukrainie miasto przeszło pod kontrolą najeźdźcy przez okrutny czas tortur, głodu, izolacji informacyjnej, zniszczeń. Wszystkie budynki wielomieszkaniowe zostały w jakiejś części uszkodzone, ponad 3 tys. prywatnych domów również. W niecały rok po wyzwoleniu wciąż trzeba wiele wsparcia i wysiłku – wskazał w wywiadzie dla Radia Watykańskiego wicemer miasta.
Maksym Strelnyk przyznał, że miejscowe władze dalej w dużej mierze zajmują się organizowaniem remontów mających na celu naprawę zniszczeń. Ponadto Rosjanie zagrabili przeróżne urządzenia, więc obecnie brakuje np. traktorów, buldożerów, śmieciarek. Dzieci muszą uczyć się online, bowiem budynki szkół również poniosły poważne szkody. Wyzwanie stanowi jednak zapewnienie wszystkim uczniom dostępu do potrzebnej elektroniki. W przypadku placówek edukacyjnych konieczne jest również stworzenie schronów przeciwbombowych. Z powodu tych wszystkich wyzwań miasto szuka pomocy z zagranicy.
Wicemer wspomniał także same czasy okupacji. Lokalne władze usiłowały wspierać mieszkańców, choć trzeba im było opuścić Izium tuż przed wkroczeniem wojsk rosyjskich. Takie polecenie wydała administracja obwodu charkowskiego 14 marca 2022 r – wskazał Maksym Strelnyk.
„Dlatego musieliśmy wyjechać, ale cały czas pozostaliśmy w pobliżu. Nie wyjechaliśmy z obwodu charkowskiego, mieliśmy swoją bazę w okolicach Iziuma, kontaktowaliśmy się z mieszkańcami, którzy niestety przebywali pod okupacją. Niektórym z nich udawało się znaleźć sposób komunikacji. Mówili nam, jaka jest sytuacja, organizowaliśmy im pomoc, a nawet zrealizowaliśmy kilka ewakuacji. Dogadywaliśmy się z nimi, wskazując, jak i jakimi drogami mogą uciec spod okupacji na Ukrainę – wspomina wicemer miasta. – Następnie spotykaliśmy się z tymi osobami, zapewnialiśmy im zakwaterowanie, dostarczaliśmy różne zestawy humanitarne i kontynuowaliśmy z nimi współpracę. Czyli cały czas byliśmy w kontakcie z mieszkańcami Iziuma, którzy pozostawali pod okupacją. Dochodziło do sytuacji, że nie potrafiliśmy się czasowo skontaktować, kiedy rosyjscy okupanci ogłaszali całodobową godzinę policyjną i ludzie nie mogli wyjechać, ale mowa tu o bardzo rzadkich przypadkach. Zasadniczo co tydzień nawiązywaliśmy kontakt. Zrealizowaliśmy nawet transfer zestawów humanitarnych i leków przez tamę peczeniską, tak zwaną «drogą życia». W tym czasie mer miasta Walerij Marczenko dostarczał tamtędy pomoc, organizowaliśmy przyjazd naszych przedstawicieli z Iziuma, krążyło wiele legend… Oni, oczywiście, nie ujawniali, że są urzędnikami i że współpracują z nami. Mamy nawet zdjęcia i filmy, gdzie widać, jak to się wszystko działo. W taki sposób przekazaliśmy z pewnością setki kilogramów wsparcia humanitarnego i tysiące zestawów leków, które przetransportowano do Iziuma podczas tymczasowej okupacji“ – powiedział papieskiej rozgłośni Maksym Strelnyk.