Inflacja konsumencka w Polsce wyniosła w lipcu 4,2 proc. w skali rocznej, wobec 2,6 proc. w czerwcu – wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Rok temu było o wiele lepiej. Widać, że rząd koalicji 13 grudnia spycha Polskę na margines. A będzie jeszcze gorzej!
Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia będą dla wielu milionów Polaków ... biedne. Zapowiedzi odnośnie inflacji na koniec roku nie przynoszą dobrych wiadomości.
Co podrożało? W ujęciu rocznym najmocniej wzrosły ceny nośników energii – aż o 10 proc., żywność zdrożała o 3,2 proc., a paliwa – 1,2 proc. W ujęciu miesięcznym, w lipcu – w porównaniu z czerwcem – inflacja ogółem wyniosła 1,4 proc., ale energia zdrożała aż o 11,8 proc. Ceny paliw pozostały średnio bez zmian, a ceny żywności spadły miesiąc do miesiąca o 0,5 proc.
– W kolejnych miesiącach inflacja bazowa prawdopodobnie przestanie wyraźnie zwalniać, jej tempo wzrostu dalej będzie wysokie, głównie za sprawą szybkiego wzrostu cen usług. Powrót do poziomu 2,5 proc. prawdopodobnie zajmie ok. półtora roku – analizuje Rybacki.
Polska dryfuje w kierunku stagnacji. „Wzrost był na tyle słaby, że nie odrobił strat z ubiegłego miesiąca. Te niewielkie, naprzemienne zmiany wskaźnika, obserwowane od początku tego roku składają się na dryfowanie gospodarki w kierunku stagnacji, bez wyraźnych oznak ożywienia. Konsumenci zachowują się wstrzemięźliwie, w inwestycjach trwa wieloletnia zapaść, a dane płynące z naszego najbliższego gospodarczego otoczenia nie napawają optymizmem” - poinformowała ekonomistka BIEC Maria Drozdowicz.
Apogeum wzrostu wszystkiego czeka nas w lutym 2025 roku. Oto jak przedstawia się uśmiechnięta Polska Donalda Tuska. Zamiast wzrostu gospodarczego mamy stagnację, a rok 2025 nie napawa optymizmem.