Swoją kampanię wyborczą zainaugurował dziś w Jasionce koło Rzeszowa kandydat PSL na prezydenta, Władysław Kosiniak-Kamysz. Co lider Ludowców miał Polakom do zaproponowania? Niewiele poza atakami na obecnego prezydenta Andrzeja Dudę i zaskakującymi porównaniami.
– Przyzwyczajono nas, że prezydent albo żyrandola pilnuje, ale na klamce do drzwi prezesa wisi. Ja nie mam nad sobą ani żadnego prezesa, ani żadne przewodniczącego. Ja na audiencje na Żoliborz jeździć nie będę. Adriana z siebie zrobić nie pozwolę- mówił Kosiniak-Kamysz na konwencji wyborczej, zapominając chyba, że co przystoi satyrykom, niekoniecznie przystoi politykowi ubiegającemu się o urząd głowy państwa.
– Jesteśmy w takim miejscu, które chciałbym, żeby było w całej Polsce, gdzie tradycja nie jest w sprzeczności z nowoczesnością, gdzie bycie w Unii Europejskiej jest miarą patriotyzmu- wyliczał lider PSL. Swoją refleksję na temat patriotyzmu kandydat na prezydenta rozwinął w dalszej części wystąpienia:
– To jest miłość do naszej ukochanej ojczyzny, do Polski. Ale miłość wyraża się nie tylko przez wspaniałe rzeczy jak wywieszenie flagi, odśpiewanie hymnu, święta narodowe. Miłość do ojczyzny to codzienna praca, miłość do ojczyzny to stawianie na taki rozwój Polski, który gwarantuje bezpieczeństwo. Dzisiaj miejsce Polski i bezpieczeństwo Polski i jej rozwój, czyli wypełnienie patriotyzmu, to jest silna obecność w Unii Europejskiej- stwierdził.
Polityk postanowił „pograć” onkologią i fałszywą alternatywą: 2 mld na media publiczne lub na profilaktykę i leczenie nowotworów.
– Na co chcecie, żeby wydawano pieniądze? 2 miliardy na onkologię czy na telewizję rządową? Już dawno zawetowałbym tę ustawę. Nie zmieniłbym zdania po wyborach- przekonywał Władysław Kosiniak-Kamysz.
Rzekomo konserwatywny kandydat mówił również o konieczności „rozdziału Kościoła od państwa”.
– Jak mówił papież Franciszek: państwa muszą pozostać świeckie, bo te wyznaniowe źle kończą- stwierdził prezes PSL, jak wielu polityków, komentatorów i dziennikarzy, naginając słowa Ojca Świętego do własnych celów.
– Dużo ważniejsze od wyprowadzenia religii ze szkoły jest wyprowadzenie polityki z Kościoła- przekonywał Kosiniak-Kamysz. Nasuwa się pytanie, co rozumie poprzez „wyprowadzenie polityki z Kościoła”, bo brzmi to w sumie dosyć bezsensownie, a w pewnym sensie nawet groźnie.
Mylą się więc ci, którzy twierdzą, że PSL to dziś zupełnie nowa partia. Władysław Kosiniak-Kamysz, jak widać, gotów jest powiedzieć wszystko, co pozwoli mu przypodobać się... dosłownie wszystkim. Raz zacytuje papieża Franciszka, raz będzie oklaskiwał wystąpienie zajadłego antyklerykała, raz poczyni piękną refleksję na temat patriotyzmu, a znów innym razem porzuca trochę "Adrianami" i "audiencjami na Żoliborzu". Wydawałoby się, że polityka, który swego czasu był przedstawiany jako przyszły lider opozycji i rzekomo jedyny kandydat, który będzie w stanie pokonać Andrzeja Dudę, stać na więcej niż poziom sokuzburaka.