Wzorem swoich amerykańskich koleżanek i kolegów, także światek polskich celebrytów nie może się otrząsnąć po zwycięstwie Donalda Trumpa. Niezawodny Zbigniew Hołdys, który sam nie "daje na wstrzymanie" w słownym glanowaniu politycznych przeciwników, teraz biada na profilu społecznościowym, że będzie trudno "przenieść świat tam, gdzie wolimy, żeby był”, bo "ludzkość doszła do momentu, w którym lubi, gdy nią rządzą kłamcy, złodzieje, przygłupy, chamy, mizogini i rasiści". Inna celebrytka, Joanna Racewicz, straszy powrotem faszyzmu ("Wkładajcie brunatne koszule, szydercze uśmiechy, pogardę dla innych), a znana z umiarkowania (to oczywiście żart), Matylda Damięcka przerabia na instagramie sztandar USA - wpisując gwiazdy we flagę rosyjską.
Hołdys jeszcze kilka dni temu miał nadzieję, że "do najgorszego nie dojdzie". Muzyk zamieścił na swoim facebookowym profilu zdjęcie uśmiechniętego Harry Trumana, także Demokraty, trzymającego wydanie amerykańskiej gazety, która (opierając się najwyraźniej na fałszywych sondażach) obwieściła na pierwszej stronie, że w wyborach prezydenckich w 1948 roku Trumana pokonał niejaki Dewey. Po kilku godzinach okazało się, że to jednak Truman zwyciężył.
Pozostawmy na boku wątpliwe, z punktu widzenia postępowego Hołdysa, odwoływanie się do arcykonserwatywnego Trumana i Partii Demokratycznej, która w połowie ubiegłego wieku nie miała nic wspólnego, poza nazwą, z formacją Bidena i Harris. Partia Demokratyczna Trumana, przypomnijmy, odwoływała się do tradycji konfederackich z czasów wojny domowej i dominowała w stanach południowych. Czy Hołdys o tym wie? Mało ważne.
Trzeba było kilku dziesięcioleci, by zmieniła się Partia Demokratyczna, znacznie krócej, bo zaledwie jeden dzień, trwały złudzenia Hołdysa. Następnego dnia, po opublikowaniu zdjęcia roześmianego Trumana, sfrustrowany najwyraźniej celebryta napisał: ""Jutro rano wszyscy będziemy musieli się obudzić i ciężko pracować, aby przenieść świat tam, gdzie wolimy, żeby był” - Jon Stewart. Będzie trudno, skoro ludzkość doszła do momentu, w którym lubi, gdy nią rządzą kłamcy, złodzieje, przygłupy, chamy, mizogini i rasiści".
Wstrząśnięta Joanna Racewicz także sobie nie żałowała. Wieszcząc nadejście "faszyzmu" hiobowym głosem zapowiadała totalitarną przyszłość przy Trumpie: "Wkładajcie brunatne koszule, szydercze uśmiechy, pogardę dla innych. Podkuwajcie buty, żeby mocniej deptać bruk. Nie oglądajcie za siebie, tam spalona ziemia. Wersal wrzucony do piwnicy, pastele na strych. Żadnych rozmytych konturów ani albo, albo (...) Kto nie z nami, ten przeciwko. Brzmi znajomo? Wajcha w prawo, do oporu. Żadnej litości dla tych, co czują, myślą, wyglądają inaczej. Wiatr w żagle dla podobnych na całym świecie" – napisała Racewicz, odwołując się na koniec do piosenki Boba Dylana "The Times They Are A-Changin".
Dla celebrytów "faszyzm" ma wiele imion. Aktorka, a z zamiłowania dość specyficzna plastyczka, Matylda Damięcka przerobiła - z okazji wyborów - sztandar USA, wpisując gwiazdy we flagę rosyjską.
Na tle powyższego amoku dość spokojnie zareagowała Krystyna Janda. Artystka zamieściła na swoim koncie społecznościowym jedynie nostalgiczny filmik ze znikającym muralem Kamali Harris.
Źródło: FB/Hołdys, Instagram/Damięcka, Racewicz, FB/Janda, Republika