Guzy: W Europie nie ma już tandemu francusko-niemieckiego
- Francuscy politycy są z reguły prorosyjscy, ale Rosja najmocniej obstawa Le Pen. Faktem jest, że dla Francuzów może być decydujące, że Francja jest w kryzysie, zarówno społecznym, jak i gospodarczym. Patrząc na programy kandydatów, nie ma pomysłów, jak Francja wyjść mogłaby z tego wielorakiego kryzysu - mówił na antenie Telewizji Republika ekspert ds. międzynarodowych, Jarosław Guzy, który wraz z korespondentem we Francji, Zbigniewem Stefanikiem, oceniał sytuację we Francji w momencie wyborów prezydenckich.
"Francuzi są zniechęceni do polityki"
- We Francji nastroje są napięte, bo te wybory nie przypominają żadnych poprzednich z uwagi na stan wyjątkowy. Po raz pierwszy w historii V Republiki prezydent nie ubiega się na reelekcję. Startują w nich inni kandydaci, niż obstawiano rok temu. Przestał funkcjonować system bipartyjny, mamy 4 kandydatów z równymi szansami wejścia do drugiej tury i do zwycięstwa. Na tym etapie wszystko we Francji jest otwarte, ostatni sondaż wskazywał, że 1/3 Francuzów nie wie, na kogo zagłosuje, z czego część deklaruje, że zdecyduje dopiero przy urnie – mówił Zbigniew Stefanik, korespondent we Francji.
- Czwartkowy zamach w mojej opinii wzmocni Fillona, bo warto zauważyć, że złożył on deklarację, która wskazuje, że jest politykiem wiarygodnym, mającym doświadczenie. Le Pen deklaracjami nie wzmocniła pozycji, gdyż została oskarżona, że napiętą sytuację wykorzystuje do celów politycznych. Na ostatnim etapie kampanii może stracić Macron jako kandydat młody, mało doświadczony, nie mający doświadczenia w kwestiach bezpieczeństwa – dodał korespodnent.
- Francuzi są bardzo zniechęcani do polityki, bo ta kampania była chyba najbrutalniejszą w historii V Republiki. Frekwencja według sondaży może być najniższa w historii V Republiki. Znudzenie środowiskiem politycznym może zaowocować zagłosowaniem na partie skrajne, reprezentowane przez Melenchona i Marine Le Pen – zaznaczył Stefanik.
Pasywność polskiej dyplomacji
- Te wybory są dla Francuzów trudne, bo mimo szerokiego wyboru mogą mieć poczucie, że nie mają dobrych kandydatów. Na pewno twardy elektorat Le Pen zdecyduje, że ona znajdzie się w drugiej turze, ale wydaje się, że dalej zadziała wybór negatywny, bo duża część Francuzów nie akceptuje Le Pen i w drugiej turze wygra któryś z pozostałych mocnych kandydatów – prognozuje Jarosław Guzy, ekspert ds. międzynarodowych.
- Nie ma już tandemu niemiecko-francuskiego w Europie i choć waga Francji wciąż jest duża, to Niemcy znacząco ją wyprzedziły – stwierdził Guzy. - Francuscy politycy są z reguły prorosyjscy, ale Rosja najmocniej obstawa Le Pen. Faktem jest, że dla Francuzów może być decydujące, że Francja jest w kryzysie, zarówno społecznym, jak i gospodarczym. Patrząc na programy kandydatów, nie ma pomysłów, jak Francja wyjść mogłaby z tego wielorakiego kryzysu – dodał.
- Wątek Polski w kampanii praktycznie nie istniał. Od czasu akcesji polski do UE wielu polityków gra na akcentach „anty-wschodnioeuropejskich”. Dobrze byłoby, gdyby polska dyplomacja mogła uruchomić kontakt z nową władzą prezydencką we Francji. Nie powinniśmy mieć preferencji względem wyborów w krajach zagranicznych i powinniśmy rozmawiać ze wszystkimi liczącymi się kandydatami, ale nasza dyplomacja przyzwyczajona jest do pasywności. Będziemy się dobijać do drzwi do polityków francuskich, gdy będą już tam stały tłumy – zaznaczył Jarosław Guzy.