- PRL odgrywała dużą rolę w handlu bronią w latach 80., np. po wybuchu wojny Iranu z Irakiem to spółki kontrolowane przez wywiad wojskowy zajmowały się pośrednictwem w sprzedaży sowieckiego uzbrojenia do Iraku. Moskwa nie chciała być na pierwszym froncie wysyłki czołgów, amunicji, ekwipunku do Bagdadu i używała firm kontrolowanych przez wywiad wojskowy, a pośrednikiem w tych transakcjach były spółki kontrolowane przez Abu Nidala, głównego terrorystę lat 80. I ta grupa upatrzyła sobie polską broń do wykorzystywania w atakach terrorystycznych - powiedział w "Rozmowie ściśle jawnej" Przemysław Gasztold z Biura Badań Historycznych IPN, autor książki "Zabójcze układy. Służby PRL i międzynarodowy terroryzm". O związkach PRL z terrorystami w programie Piotra Nisztora mówił też były oficer wywiadu, płk Piotr Wroński.
Przemysław Gasztold, biuro Badań Historycznyhc IPN „Zabójcze układy. Służby PRL i międzynarodowy terroryzm”
"Pierwsze kontakty nawiązano pod koniec lat 60."
- Kontakty z Organizacją Wyzwolenia Palestyny były pierwszymi, które zawarły PRL-owskie służby, jeśli chodzi o ruchy bliskowschodnie. Było to pod koniec lat 60. i PRL nie była tu wyjątkiem, jeśli chodzi o nawiązywanie takich nieformalnych relacji – istotny był tu również ZSRR oraz Czechosłowacja, która ze swoim przemysłem zbrojeniowym eksportowała różnego rodzaju uzbrojenie na Bliski Wschód. Polska też „miała się czym pochwalić”: kałasznikowy, wyrzutnie, amunicja – to również interesowało Palestyńczyków i pod koniec lat 60. zawarto pierwsze kontakty. To nie były kontakty na szczeblu międzypartyjnym czy międzynarodowym, ale były to kontakty między przedstawicielami ruchów palestyńskich a służbami wojskowymi PRL - tłumaczył Przemysław Gasztold z Biuro Badań Historycznych IPN.
- Przypuszczam, że wszystkie te kontrakty leciały przez nas tam, gdzie Rosjanie chcieli ominąć embargo. Rosjanie bezpośrednio przez siebie nie mogli wysyłać broni np. do krajów bliskowschodnich, byli też bardziej obserwowani niż Polacy - zaznaczył płk Piotr Wroński.
- Gdyby pojawiła się jakaś reakcja Moskwy to takie kontakty nie zostałyby zawarte. Służby demoludów utrzymywały kontakty operacyjne z różnymi organizacji terrorystycznymi, zwłaszcza tymi z Bliskiego Wschodu - dodał Gasztold, podkreślając zależność kontaktów demoludów z Bliskim Wschodem od Rosji.
- To nie były suwerenne decyzje. Rosjanie od ok. 1968 r. wykorzystywali terroryzm w walce z Zachodem. To był element ich strategii. Z punktu widzenia operacyjnego zawsze musieli się za kimś ukryć. KGB nie było służbą naiwną, i to, że jakiś Palestyńczyk był źródłem, to nie znaczy, że mu ufano. Kontrola przez inne służby była także ważna. Co by się stało na arenie międzynarodowej, jeżeli w razie zamachu terrorystycznego okazało się, że ten człowiek przyjechał bezpośrednio z Rosji. O wiele łatwiej zasłonić się innym państwem, w tym przypadku Polską - wyjaśnił płk Wroński.
Gdzie trafiała broń wyprodukowana w PRL?
- PRL odgrywała dużą rolę w handlu bronią w latach 80., np. po wybuchu wojny Iranu z Irakiem to spółki kontrolowane przez wywiad wojskowy zajmowały się pośrednictwem w sprzedaży sowieckiego uzbrojenia do Iraku. Moskwa nie chciała być na pierwszym froncie wysyłki czołgów, amunicji, ekwipunku do Bagdadu i używała firm kontrolowanych przez wywiad wojskowy, a pośrednikiem w tych transakcjach były spółki kontrolowane przez Abu Nidala, głównego terrorystę lat 80. I ta grupa upatrzyła sobie polską broń do wykorzystywania w atakach terrorystycznych, przykładowo „Rak” był wykorzystywany w tym celu niemal na całym świecie - powiedział Przemysław Gasztold.
- W latach 80. stworzono pojęcie firm polonijnych, a sektor prywatny w porównaniu z innymi demoludami był w Polsce największy. Polska firma prowadzona w stylu zachodnim nie budziłaby takiego zainteresowania jak firma rosyjska, gdzie nie było żadnego sektora prywatnego. Kiedy Jaruzelski stworzył Krajową Izbę Polonijną i tworzono firmy, m.in. Inter Commerce, to pozwoliło wejść tak jak w rynek kapitalistyczny i tak odebrał to Zachód. Dla Rosji pozwalało to na lepsze ukrycie prawdziwych intencji - zaznaczył Piotr Wroński.
- Największymi odbiorcami PRL-owskiego uzbrojenia wśród krajów III świata była Libia, Irak i Syria. To tam za polską broń płacono w dewizach. Eksportowaliśmy oczywiście dużo uzbrojenia do krajów Układu Warszawskiego, ale dostawaliśmy za nie wynagrodzenie w rublach transferowych. Wysyłanie do krajów III świata było bardziej opłacalne - wyjaśnił Gasztold. - Wydaje się, że kontrakty i tajemne relacje z organizacjami o charakterze terrorystycznym przynosiły tak duże zyski, że zdecydowano o ich kontynuacji mimo wielu wpadek. W 1985 r. austriacka policja rozbiła firmę Alcastronic, aresztowała dwóch Polaków-oficerów wywiadu wojskowego, z podejrzeniem przynależności do organizacji terrorystycznej i handlu narkotykami. Dochodziło do kuriozalnych kontraktów z punktu widzenia geopolityki – w 1985 i 1986 r. różni pośrednicy kupowali w PRL broń, którą transportowano do nikaraguańskich oddziałów Contras wspieranych przez CIA, podobno też trafiła do oddziału Mudżahedinów - dodał.