Gościem Marcina Bąka w programie Telewizji Republika ,,Wolne głosy - popołudnie\'\' był Tomasz Fiedorowicz z Grupy Ratownictwa Jaskiniowego Polskiego Związku Alpinizmu, który skomentował wydarzenia z Tajlandii – Do jaskini weszli zupełni laicy. Jaskinia niezależnie od tego, czy zalana czy sucha to absolutnie niesprzyjające środowisko. Do samego chodzenia po jaskiniach szykujemy się rok, nurkowanie w tych jaskiniach to kolejne lata doświadczeń - ocenił.
– Grupa Ratownictwa Jaskiniowego Polskiego Związku Alpinizmu to jest niejako grupa grotołazów, którzy postanowili, że będą się doskonalili w obszarze ratowania ludzi w jaskiniach. Robimy już to od wielu lat - zaczął Tomasz Fiedorowicz.
– Na pewno rola trenera w całej tej sytuacji była dwojaka. Wiemy, że przez 17 dni przebywania pod ziemią utrzymywał ich w dobrym stanie psychicznym, fizycznym, sam oddawał im swoje racje żywieniowe. Myślę że dzięki niemu przetrwali w takim dobrym stanie - mówił gość Telewizji Republika.
– Natomiast jako jedyna osoba dorosła w tej grupie wydaje się ponosić odpowiedzialność za to, że do tej sytuacji doszło. Dziś cieszymy się z tego sukcesu na całym świecie, że ta akcja wydobywcza zakończyła się bez ofiar - kontynuował.
– Nie licząc tego ratownika - wtrącił Marcin Bąk.
– Mówię o akcji wydobywczej, a nie o całej akcji ratowniczej. Ten sukces był jednak okupiony bezcenną ofiarą, życiem ludzkim - skomentował Tomasz Fiedorowicz.
– Do jaskini weszli zupełni laicy. Jaskinia niezależnie od tego, czy zalana czy sucha to absolutnie niesprzyjające środowisko. Do samego chodzenia po jaskiniach szykujemy się rok, nurkowanie w tych jaskiniach to kolejne lata doświadczeń - mówił ratownik.
– To naprawdę są wyspecjalizowane umiejętności, żeby to robić bezpiecznie. Nie miało to miejsca w grupie tych chłopców z opiekunem. Oni tam weszli trochę lekceważąc to niebezpieczeństwo - kontynuował gość Telewizji Republika.
– Myślę, że warto byśmy pamiętali o tym ratowniku, który jest gdzieś tam przemilczany w tym wielkim sukcesie o którym się mówi cały czas - dodał.