Dwóch drwali, którzy zaatakowali operatora Polsatu, zostało aresztowanych na dwa miesiące. Prokuratorzy bali się, że będą mataczyli i zastraszali świadków. Tuż po decyzji sądu prokurator prowadzący sprawę, zamiast przesłuchiwać obecne na miejscu osoby, udał się na urlop. Podczas gdy dwóch pracowników leśnych siedzi w więzieniu za napad na dziennikarza, antyrządowy ekolog, który pobił dyrektora Lasów Państwowych, odpowiada z wolnej stopy.
Dwóch drwali, którzy zaatakowali operatora Polsatu, zostało aresztowanych na dwa miesiące. Prokuratorzy bali się, że będą mataczyli i zastraszali świadków. Tuż po decyzji sądu prokurator prowadzący sprawę, zamiast przesłuchiwać obecne na miejscu osoby, udał się na urlop. Podczas gdy dwóch pracowników leśnych siedzi w więzieniu za napad na dziennikarza, antyrządowy ekolog, który pobił dyrektora Lasów Państwowych, odpowiada z wolnej stopy.
„Do zdarzenia doszło w sobotę przed południem, kiedy ekipa telewizji Polsat News realizowała materiał w PB. Do operatora kamery podjechał samochód. Siedzą- cy w nim mężczyźni zaczęli pytać dziennikarza, czy ma zezwolenie na nagrywanie. Gdy operator udzielił odpowiedzi, z samochodu wysiadł jeden z mężczyzn, który uderzył dziennikarza pięścią w głowę. Dziennikarz nie zaprzestał nagrywania, co rozsierdziło mężczyzn. Zaczęli gonić dziennikarza, usiłując dwukrotnie potrącić go samochodem. Następnie przewrócili go na ziemię.
Jeden z mężczyzn obezwładnił dziennikarza, a drugi zabrał mu kamerę. Pobitego operatora zostawili na ziemi, a sami oddalili się ze sprzętem należącym do stacji. Policja zatrzymała mężczyzn jeszcze tego samego dnia” – czytamy na stronie Polsat News. Po ataku, który zdaniem prokuratury nastąpił ok. godz. 12, dziennikarz został przewieziony do szpitala, z którego wyszedł ok. 17. Uszkodzenie ciała nie nadawało się na wszczęcie sprawy z urzędu. Zawiadomienie zgłosił więc sam poszkodowany. Policja przekazała je Prokuraturze Rejonowej w Hajnówce. W informacji Polsatu o zajściu nie dodano, że kamera została zwrócona. Obecnie Polsat utrzymuje, że ukradziono z niej karty pamięci i baterię. Jednak zaprzeczają temu oskarżeni.
Prokurator rejonowy Jan Andrejczuk w rozmowie z nami stwierdził, że prokuratorzy będą przesłuchiwali świadków. Tymczasem sąd zatrzymał dwóch pracowników leśnych na dwa miesiące w areszcie. Zdaniem miejscowych orzeczenie jest niesprawiedliwe. Zapowiadają protesty przed sądem. Przypominają sytuację z Giżycka, gdzie Jerzy Rosiński, dyrektor zarządu transportu i spedycji LP, został uderzony przez Adriana Grzegorza, działacza Fundacji Las Naturalny.