– Problemem nie jest ta garstka satanistów popierających zabijanie dzieci i nawet nie te media, bo „GW” 15 lat temu, to był problem, ale teraz nikt tego szmatławca nie czyta. Realny problem, to małoduszność po naszej stronie (…) my też mamy być miłosierni wobec tych dzieci, które są zabijane w tych szpitalach. Prawie tysiąc dzieci w Polsce zostało zabitych przez polskich lekarzy za pieniądze polskich podatników w 2014 roku. Problemem jest małoduszność elit politycznych, ale też roztropnych – powiedział Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – prawo do życia.
Według Dzierżawskiego problemem ws. ochrony życia nie jest garstka osób, która nie boi się wyjść na ulice w Niedzielę Miłosierdzia Bożego i domagać się prawa do zabijania, ale małoduszność elit politycznych i roztropnych osób. – Ta garstka wzywająca do mordowania ma tuby medialne. I co? I potrafi zastraszyć katolicki naród? – pytał.
"Musimy przestać się bać wyjść na ulice"
Dzierżawski dodał, że obecna sytuacja przypomina mu debatę sprzed dwudziestu lat, kiedy chciano zakazać aborcji dostępnej na życzenie. Według niego, już wtedy mówiono, że kobiety będą umierały, "jak muchy”. – Natomiast w USA, gdzie od 1973 roku aborcja jest prawem konstytucyjnym tych zgonów kobiet jest kilkadziesiąt rocznie. Kompromis, który zakłada, że poświęcamy tyle dzieci, to jest coś obrzydliwego, musimy przestać się bać wyjść na ulice – powiedział.
"Ilość rzeczy nieprawdziwych, które powiedziano jest niesamowita"
Podobnego zdania był redaktor kwartalnika "Christanitas” Tomasz Rowiński, który zaznaczył, że środowiska prolife są niezwykle potrzebne. Jak dodał, strona proaborcyjna „jest niezwykle ogarnięta ignorancją”. – Część osób świadomie przekłamuje statystyki i to, co jest zapisane w projekcie ustawy, ale część osób powtarza te informacje. Ilość rzeczy nieprawdziwych, które powiedziano jest niesamowita, np. można przeczytać, że kobiety będą karane za poronienie – stwierdził.
"Nie ma już czego bronić"
Według niego w dyskusji bardzo dużo powtarza się różnego rodzaju półprawd, zaś zwolenników prolife sprowadza się do miana ludzi szalonych. – To wszystko trzeba odkręcać. Żeby zachować kompromis, to widzimy, że trzeba polepszyć ochronę życia. To widać po statystykach. Zaczynaliśmy od kilkunastu aborcji, a teraz doszliśmy do tysiąca. Nie ma już za bardzo czego bronić. Praktyka polityczna i lekarska jest rozszerzająca – zakończył.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prezydium Episkopatu chce całkowitego zakazu aborcji. "Nie można poprzestać na obecnym kompromisie"